Karolina Kurando
Kulturoznawczyni, zajmuje się autobiograficznością w literaturze. Studentka Krytyki Literackiej na Wydziale Polonistyki UJ. O literaturze pisze na books-silence.com.
Recenzja
Do tej pory proza André Acimana kojarzyła mi się wyłącznie z czymś wyjątkowym. „Tamte dni, tamte noce”, czyli powieściowy debiut pisarza, okazały się być dla mnie historią na tyle ważną, że umieściłam ją na półce „Najważniejsze Książki Życia”; historią, która całkowicie mną zawładnęła, do tego stopnia, że nie lubię, nie umiem o niej rozmawiać (a co dopiero pisać). Ta powieść bolała, uderzała w najczulsze punkty. Jednocześnie bałam się i pragnęłam tego, by „Osiem białych nocy”, kolejna powieść Acimana, wywoływała we mnie te same skrajne stany emocjonalne, by działała na tej samej zasadzie. Literatura musi trochę czytelnika zniszczyć. To właśnie czynią „Tamte dni, tamte noce”, tego, ku mojemu głębokiemu rozczarowaniu, nie czyni „Osiem białych nocy”. Jakby całą pasję i namiętność Aciman wykorzystał na swoją pierwszą powieść, dla reszty nic nie pozostawiając.
Recenzja
Czytanie nowego Kinga jest dla czytelnika aktem szkodliwym, bo wywołującym uporczywe, niezbyte poczucie niewystarczalności i niebytu. To, co pisarz prezentuje nam w „Uniesieniu”, to zaledwie słaby konspekt jednej z kolejnych monumentalnych, typowych dla Kinga powieści, na którą brakło albo pomysłu, albo zapału.
Recenzja
Rozważania nad "Lincolnem w Bardo", a raczej nad polskim przekładem powieści-dramatu autorstwa George Saundersa, za którą (który?) autor otrzymał w ubiegłym roku Bookera, pragnę rozpocząć właśnie od rzeczonego tłumaczenia, którego podjął się Michał Kłobukowski.