13 grudnia 2013

Bójcie się rowerów

Jedyna według mnie gwarantowaną rekomendacją „Trzeciego policjanta”, pośmiertnie wydanej powieści irlandzkiego mistrza, jest jej lektura. Tak było ze mną: przeczytałem ją zachęcony fragmentami i ledwie skończyłem, zacząłem czytać drugi raz z jeszcze większym zaciekawieniem.

 

Nie sposób powiedzieć, o czym to jest, nie zdradzając przy okazji istoty tej absurdalnie prześmiesznej i posępnej zarazem historii. Powiem tyle: bezimienny bohater, beznogi erudyta, zabija dla pieniędzy pewnego szubrawca, ale gdy ma zabrać szkatułkę z kasą, nagle coś każe mu ruszać w wędrówkę do komisariatu. Tam spotyka dwóch osobliwych mundurowych, owładniętych dość nieprawdopodobnymi maniami, na przykład konstruowaniem coraz bardziej mikroskopijnych kuferków. Jednak kluczowe okazuje się spotkanie z tytułowym trzecim policjantem, który skierowuje bohatera na szlak… No właśnie. Nie powiem. Ale ostrzegam tylko – jeśli jakiś policjant zapyta państwa: „Chodzi o rower?”, to właściwy czas, by zacząć się piekielnie bać…