6 maja 2014

Gawęda bibliofila

Zapanowała u nas moda na projekty graficzne z międzywojnia. „Cięcie”, czyli opowieść Jana Strausa o fotomontażu w książkach z dwudziestolecia, świetnie się w nią wpisuje.

 

Nestor polskiego kolekcjonerstwa, znany z niebotycznych zbiorów wszelakich, snuje bibliofilską gawędę. Jan Straus, bo o nim mowa, wybrał sobie temat na wskroś nowoczesny. Chociaż może trzeba powiedzieć, że to raczej archeologia nowoczesności. O początkach fotomontażu pisali m.in. Stanisław Czekalski czy Piotr Rypson. Tym, co odróżnia autora „Cięcia” od poprzedników, jest temperament. Straus nie patrzy na książki okiem teoretyka i historyka sztuki. To admirator dawnej książki, a przy tym urodzony gawędziarz. Najlepszym tego dowodem jest obszerny materiał ilustracyjny zebrany na końcu książki – gros wykorzystanych skanów pochodzi z kolekcji autora.

 

Autorowi przyświecały dwa cele. Po pierwsze, chciał odmitologizować awangardę i jej pionierską pozycję w międzywojennym projektowaniu. Po drugie, położył nacisk na swoistą prehistorię myślenia skrótowego, rozpoczętą właśnie w dwudziestoleciu. Autor „Cięcia“ już w ówczesnym projektowaniu dopatruje się zalążków skrótu typowego dla polskiej szkoły plakatu czy nawet współczesnej reklamy.

 

– „Cięcie” może być książką-zwiadowcą. Może zwrócić uwagę kolekcjonerów na nieznane, a często fenomenalne projekty graficzne – mówi Michał Maryjewski, właściciel specjalizującego się w książkach z międzywojnia antykwariatu Apendyks. Podkreśla też, jak ważne jest, że tak wybitny kolekcjoner zechciał się podzielić z czytelnikami swoim doświadczeniem. Czas pokaże, czy książka Strausa wpłynie na zainteresowanie międzywojniem.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także