17 lutego 2014

#GeekPorn w HD

Ludzie popełniają błędy. Czasem mniejsze, jak porzucenie żony i dzieci dla dwadzieścia lat młodszej koleżanki z pracy, a czasem większe, jak wyjście do kina na polski film pt. „Sęp”. Kiedy sięgnąłem po książkę „Niezwykła Historia Marvel Comics”, przypomniał mi się jeden z tych największych, jakie popełniłem w całym dotychczasowym życiu.

 

Nigdy bowiem nie wybaczę sobie tego, że jako głupi nastolatek w nagłej wakacyjnej potrzebie wyjechania ze znajomymi na Mazury w celu pochłonięcia tony Paprykarzu Szczecińskiego i hektolitrów piwa Harnaś zgarnąłem wszystkie komiksy, jakie zbierałem przez lata, i sprzedałem je brodatemu dziadowi w bazarowej budzie typu szczęki, nie wiedzieć czemu nazywającej się antykwariatem.

 

Nie wiem, czy wydawnictwo TM-Semic jeszcze istnieje, ale to właśnie przez nich co poniedziałek leciałem do kiosku i wydawałem całe marne kieszonkowe na kolejne komiksy DC Comics oraz – przede wszystkim – Marvela. Następnie były one dziesięciokrotnie czytane, przerysowywane co do obrazka, wymieniane z kolegami i równiutko ustawiane na półce obok innych. Jeżeli miałeś dzieciństwo takie jak ja, ta książka jest dla Ciebie!

 

Mam wrażenie, że można się z niej dowiedzieć absolutnie wszystkiego na temat Marvela. Całość bowiem naładowana jest miliardem nazwisk, faktów i wątków pobocznych. Zaczynając od samego początku, kiedy Martin Goodman wraz ze Stanem Lee wystartowali z wydawaniem komiksów, przechodzimy przez wszystkich redaktorów, rysowników i scenarzystów, takich jak Kirby, Ditko, Romita, Miller czy McFarlane, dowiadujemy się, jak odnosili się oni w swoich komiksach do bieżących wydarzeń i problemów społecznych, jak choćby wojna w Wietnamie czy afera Watergate, oraz jak aktualna sytuacja wpływała na losy tych, którzy w tej opowieści są najważniejsi: Spider-mana, Fantastycznej Czwórki, Kapitana Ameryki i setek innych superbohaterów.

 

Chcesz więcej? Przeczytasz o tym, kto komu podprowadzał pomysły i pracowników, kto od kogo kopiował historie i postacie, jak Marvel próbował być profeministyczny, jak Lee udawał Hugh Hefnera i jaką ilość narkotyków należy przyjąć, aby przygody Dr. Strange’a były odpowiednio surrealistyczne.

 

Jeżeli jeszcze Ci mało, dodam, że w ciekawych okolicznościach pojawiają się tam postacie takie, jak Andy Warhol (którego portfolio zostało w wydawnictwie wyśmiane, ale to nie powinno nikogo dziwić), autor “Ojca Chrzestnego” Mario Puzo czy inni znani spoza komiksowego świata.

 

Wszystko to składa się na rewelacyjny tom, opiewający jedno z największych zjawisk popkultury. Dla kogoś, kto lubi komiksy, to pozycja absolutnie obowiązkowa. Jeżeli nie należysz do tej grupy, jest mi z Twojego powodu zwyczajnie przykro.

 

#ProTip: Podczas czytania tej książki, miej pod ręką tablet lub smartphone’a. Oglądaj w internecie okładki i ilustracje z komiksów, o których jest mowa. To dopełnia lekturę i zabiera dokładnie tam, gdzie każdy szanujący się geek czuje się najlepiej.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także