Recenzja
Komisarz wchodzi w smugę cienia
Załoga eleganckiego jachtu wpływając do małego sycylijskiego portu odnajduje dryfujący ponton z ciałem tajemniczego mężczyzny. Nie jest to topielec – topielcy mają twarze. Śledztwo prowadzi 58-letni komisarz Salvo Montalbano, który coraz mocniej czuje zbliżającą się starość. Czy erotyczna fascynacja młodą porucznik straży przybrzeżnej pozwoli mu zapomnieć o ponurych myślach?
Montalbano to bohater serii kryminałów Andrei Camilleriego, który dostał swoje nazwisko na cześć Manuela Vasqueza Montalbana autora innej serii – o przygodach Pepe Carvahla, prywatnego detektywa z Barcelony. Obu bohaterów łączy uwielbienie do dobrego jedzenia i dość pesymistyczne, nie pozbawione melancholii podejście do rzeczywistości. Salvo ma kucharkę Adelinę, która codziennie zostawia mu jakąś niesamowitą, lokalną potrawę, a Pepe pomocnika, który potrafi przemienić biuro detektywa w świątynię katalońskiej kuchni. Obaj autorzy mistrzowsko łączą kryminał z kryptoksiążką kucharską. Jednak Camilleri, choć oddaje hołd nieżyjącemu hiszpańskiemu koledze, to tak naprawdę czerpie z innej, bardziej klasycznej tradycji gatunku. Vasquez Montalban bliższy był tradycji noir – prywatny detektyw, mroczne siły, korupcja, bezsilność wymiaru sprawiedliwości, kobiety fatalne – to był świat Carvahlo. Camilleri choć opisuje, wydawałoby się, mroczne jądro mafijnych Włoch – Sycylię – nie pozbawiony jest dystansu i specyficznego humoru, którego nieustającym źródłem jest jeden z podwładnych Montalbana – Catarella – Sycylijczyk usilnie próbujący mówić mieszanką języka urzędowego i literackiego włoskiego.
Sycylia Montalbana to kraina, w której problemem nie jest mafia, lecz raczej napływ nielegalnych imigrantów z północnej Afryki, przemyt, wszechobecność mediów, którym nigdzie indziej nie udało się chyba przejąć władzy nad obywatelami, tak jak we Włoszech Berlusconiego.
Sam komisarz Salvo Montalbano bardziej przypomina Julesa Maigreta z powieści Georgesa Simenona. Tak jak on, jest urzędnikiem, który musi zmagać się nie tylko ze śledztwem, ale także z biurokracją (której szczerze nienawidzi). Również objętością sycylijskie opowieści są bliższe kryminałom Simenona. To zwarte, niezbyt długie teksty. Nie inaczej jest w „Wieku wątpliwości”.
Śledztwo w sprawie zagadkowego morderstwa i rozterki kulinarne głównego bohatera nie byłyby jednak warte polecenia, gdyby nie próba nadania nowej dynamiki serii, która składa się już z czternastu tomów i, nie da się ukryć, potrzebowała lekkiego odświeżenia. Paradoksalnie źródłem świeżości jest tutaj starzenie się głównego bohatera. Salvo Montalbano osiągnął tytułowy wiek wątpliwości. Śni o własnym pogrzebie, zaczyna się zastanawiać czy wszystko co robił miało sens, czy nadal sprawdza się jako śledczy i jako mężczyzna. Poszukiwania odpowiedzi na te pytania sprawiają, że wątek kryminalny miejscami ustępuje opowieści o spóźnionej miłości i jej konsekwencjach. Kryminał zaprawiony humorem i melancholią to naprawdę smakowite danie.