26 marca 2015

Książka bez słów

Coraz bardziej popularne są u nas ostatnio dziecięce książki bez słów, pozwalające swobodnie budować opowieść, śledzić różne wątki rozwijające wyobraźnię, wspierające kreatywność dzieci i ich spostrzegawczość (niestety te książki wymuszają też kreatywność rodziców, o którą po 8-10 godzinach pracy czasem trudno).

W ciągu kilku lat książki obrazkowe wydały Babaryba, Zakamarki, Dwie Siostry. Ciągle ukazują się kolejne pozycje tematyczne: o zwierzętach, placach budowy, autostradach, życiu w mieście, księżniczkach. Wszyscy znają „Miasteczko Mamoko”, czy „Pory roku na ulicy Czereśniowej”.

Niedawno ukazała się książka Béatrice Rodriquez o lisie, który porywa kurę. Nie jest to jednak – jak mogłoby się wydawać – opowieść demonstrująca okrutne prawa natury, ani tym bardziej historia o mięsożercach. W przeciwieństwie do wyżej przywołanych opowieści obrazkowych, ta ma już cienkie strony, opowiada też jedną, jedyną historię.

Lis porywa kurę z podwórka, a na pomoc jej ruszają przyjaciele: niedźwiedź, zając i kogut. Lis ucieka długo, przebiega z kurą w objęciach kawał drogi, płynie też łodzią po oceanie. Ścigające go zwierzęta siedzą mu cały czas na karku, próbują dostać się do jamy, w której ukrywa się lis, niestety miś ma za duży zad i klinuje wejście. W ostatniej scenie, gdy pościg dosięga celu i lis staje wobec silniejszego i zdeterminowanego przeciwnika, w jego obronie występuje porwana kura. Romantycy zobaczą w tej scenie miłość międzygatunkową, która rozkwitła w czasie pościgu, sceptycy dopatrzą się przykładu syndromu sztokholmskiego (można się trochę samemu pośmiać, choć lepiej tego zjawiska nie tłumaczyć dzieciom).

Zakamarki wydały świetną, śliczną książeczkę. Historia składa się z kilku tylko stron o dość prostym rysunku. Okazuje się jednak, że każdy opowiadający dorosły przedstawia tę fabułę w inny sposób, inaczej rozkłada akcenty, a jeszcze inaczej opowiadają ją dzieci. Dla niektórych lis jest bohaterem negatywnym, część mu sekunduje, bo w końcu ścigają go silniejsi. To, że kura nie jest uciemiężoną ofiarą, najlepiej widać, gdy płyną przez ocean: lis wiosłuje, kura w okularach opala się na burcie.

Opowiadajmy więc sobie ciągle na nowo tę historię, uczmy tolerancji w miłości i na co dzień.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także