Recenzja
Lekcja historii według Stommy
Temat nowej książki Ludwika Stommy aktualny jest od zawsze i od zawsze też wzbudza żywe emocje, zwłaszcza, że ma ścisły związek z polityką i religią.
Autor zaznaczył, że jego publikacja powstała jedynie po to, by dawać do myślenia, uprzedzając jednocześnie, że snucie jakichkolwiek aluzji w tej materii nie leżało w jego zamiarze.
Stomma przedstawia fakty historyczne i komentuje je z kulturowego, współczesnego (warto pamiętać: własnego) punktu widzenia, analizując motywy działań, przygotowania do bitew, taktyki, no i ludzką naturę. Nie boi się odważnych stwierdzeń (choć stosuje je dość układnie), dezawuuje niektóre nawyki i tradycje, ukazując ich niedorzeczność. Piętnuje także krótkowzroczność dowódców i uczestników wszystkich bitew obrastających sentymentalną legendą, bo toczonych „honorowo”, „do ostatniej kropli krwi”, „w imię Boga”. „Antropologia…” to także krótka i wybiórcza, acz dość treściwa lekcja historii światowej na przestrzeni lat.
Autor pisze składną polszczyzną, którą, niestety, od czasu do czasu psuje jakimś zbyt kolokwialnym stwierdzeniem, ale w obliczu gawędziarskiego tonu publikacji, jaki próbuje narzucić, można mu wybaczyć. Opowiada wprawnie i z pasją, nie stroni od anegdot i odwołań do innych tekstów i autorów.Przedstawione wydarzenia na pewno zaciekawią pasjonatów historii i tematyki wojennej stając się wstępem do kolejnej – jak zakładam: zażartej – dyskusji. To, co przeszkadza, to zaburzona chronologia zajść i często zbyt kategoryczna ich ocena, a tym samym nie do końca zrealizowana obietnica ze wstępu odautorskiego, przytoczona przeze mnie na początku recenzji.