15 listopada 2013

Ludzka powieść

Powieść Pawła Potoroczyna to istotnie niezwykle „ludzka rzecz”. Już sam narrator zanurzony w świecie, który z niezwykłą swadą i lekkością nam przedstawia, okazuje się właśnie… taki ludzki. Pozornie stojący poza opisywaną rzeczywistością, jednak w niej zakorzeniony. To ktoś z ludu, mieszkaniec Piórkowa, człowiek wierzący w ten sam system wartości, który charakteryzujący całą ukazaną społeczność.

 

„Ludzka rzecz” zdaje się przede wszystkim powiastką filozoficzną, choć bardzo nietypową. Czujemy bowiem, że narratora od autora dzieli bardzo dużo i że z rozważaniami, choć niezwykle sprawnie podanymi, ten drugi nie zawsze musi się zgadzać. Sam sposób mówienia narratora powoduje, że widzimy, jak czasami Potoroczyn puszcza do nas ironiczne oczko.

 

Książka Potorczyna to opowieść bardzo ciepła, chociaż dzieje się w czasach trudnych – jej główne wątki dotykają II wojny światowej. Chociaż brak jej patosu, to nie można powiedzieć, że nie mówi o przeszłości poważnie. Dzieje się tak może właśnie dzięki bohaterom, którym do czerni i bieli daleko. Nikogo się tutaj nie postponuje, bo przecież wszelkie słabostki to „ludzka rzecz”. Świat zaś nie składa się wyłącznie z dużych wydarzeń, walk, spraw ostatecznych, ale także – a kto wie czy nie przede wszystkim? – z małych, częstokroć zapominanych.

 

Fabuła przypomina raczej zbiór anegdot w ubraniu powieści łotrzykowskiej, niż regularny ścieg, bo chronologia i spójność nie są w życiu człowieka najważniejsze. A co jest? Może po przeczytaniu „Ludzkiej rzeczy” uda się komuś na to pytanie odpowiedzieć. A może – zgodnie ze słowami powieści – „nie znajdzie odpowiedzi, znajdzie odpowiedzialność”? „Ludzka rzecz” Pawła Pototoczyna to debiut późny, ale ze wszech miar udany.