Recenzja
Macho dostaje po nosie
Rzućcie maluchom hasło: „Wilk”! Już widać przerażenie na małych buziach. Już rączęta zasłaniają oczy.
Ciężki temat, bowiem wilk kojarzy się ze złem, strachem, niebezpieczeństwem. „Jestem najsilniejszy” Mario Ramosa może pomóc odczarować wilka. W jaki sposób? Poprzez jego ośmieszenie.
Bohater książki wędruje sobie pyszny przez las i co rusz nagabuje napotkane stworzenia. Pyta:” Kto jest najsilniejszy?”. Wszyscy bez zastanowienia odpowiadają: Ty wilku. Jakżeby inaczej. Aż do czasu, gdy na drodze tego strrrrasznego wilka staje mały smoczek, który zaskakuje i wilka i czytelników. Trochę skojarzyło mi się to ze słynnym Andersenowskim „Król jest nagi”. Dzieci przecież z natury nie potrafią kłamać i mają w sobie olbrzymie pokłady odwagi.
Książka uczy mówienia prawdy i działania pod prąd. I to co ogrzało szczególnie moje serce – miłości do rodzicielki. Mama jest najsilniejsza i najmilsza. Powiedziane wprost, dosadnie – tak ma być i basta. Prosty tekst, kultowe postacie napotkane po drodze: Czerwony Kapturek, krasnoludki, zabawne ilustracje. Wszystko to odczarowuje leśnego zbója. Ten wcale nie budzi lęku – wręcz odwrotnie: śmieszy, a na końcu może nawet budzi współczucie.
Dwie Siostry wystartowały z nową serią „Polecone z Zagranicy”. Na pierwszy ogień poszła książka Ramosa, belgijskiego ilustratora, który swoją obrazkową historią zdobył serca najmłodszych na całym świecie. Taki też jest zamysł tego wydawniczego przedsięwzięcia. Książka została zresztą „opieczętowana” na okładce jak najprawdziwszy list polecony. Warto przyjąć taką przesyłkę.