Recenzja
Mexican Gothic – recenzja książki Silvii Moreno-Garcii
„Mexican Gothic” to książka, o której było całkiem głośno jeszcze przed jej polską premierą. Przede wszystkim za sprawą bardzo pochlebnych recenzji zwracających uwagę na nieszablonowość tytułu, ociekający dziwnością klimat i świeże wykorzystanie formuły gotyckiej powieści. Dodatkowo przełamała trwającą od 2016 roku passę rodziny Kingów (oczywiście na czele ze Stephenem) w zdobywaniu wyróżnienia GOODREADS CHOICE AWARD w kategorii horror. Nic więc dziwnego, że większość miłośników literackiej grozy wciągnęła ją na swoją listę „do przeczytania”.
Lata 50. XX wieku, Meksyk. Główna bohaterka, Noemí Taboada, jest olśniewającą, piękną debiutantką uwielbiającą koktajlowe przyjęcia, eleganckie strony i flirtowanie z przystojnymi młodzieńcami. Nie przeszkadza jej to być jednocześnie twardą, niezłomną, bystrą młodą kobietą, którą nie łatwo przestraszyć. Kiedy do rodzinnego domu Noemí dociera zagadkowy list od kuzynki, od niedawna żony dystyngowanego Anglika, z prośbą o pomoc, dziewczyna na prośbę ojca wyrusza do Wysokiego Dworu sprawdzić, co tak naprawdę dzieje się na dalekiej meksykańskiej prowincji.
Na miejscu spotyka się z niezrozumieniem i wrogością ze strony wszystkich, oprócz dziwnie zachowującej się kuzynki oraz najmłodszego syna w rodzinie. Mroczne tajemnice z przeszłości zaczynają stopniowo wychodzić na światło dzienne. Wysoki Dwór okazuje się kopalnią coraz to bardziej szalonych i brutalnych sekretów. Noemí, nieświadoma czyhającego na nią zagrożenia, zanurza się coraz głębiej w ponurą rzeczywistość posiadłości przegapiając moment, kiedy mogła tak po prostu stamtąd odejść.
Mimo, że opis fabuły brzmi sztampowo, to książka decydowanie taka nie jest. „Mexican Gothic” to zaskakujący powiew świeżości wśród ostatnio wydanych horrorów. Autorka w wyjątkowo zgrabny sposób połączyła klasyczną powieść gotycką z raczej nieobecnym w głównym nurcie „fungal fiction”. Lektura przywodzi na myśl „W kleszczach lęku” Henry’ego Jamesa czy wznowioną niedawno „Rebekę” Daphne du Maurier. Widać to zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy akcja zawiązuje się, atmosfera stopniowo gęstnieje, a stare domostwo delikatnie pulsuje grozą. Warto też podkreślić, nazwisko Lovecrafta na okładce nie jest tylko chwytem marketingowym, a ociekający dziwnością klimat znany z dzieł Samotnika z Providence będzie towarzyszył czytelnikowi przez znaczną część lektury pióra meksykańskiej powieściopisarki.
Oprócz klimatu warto zwrócić uwagę na świetnie napisanych bohaterów – i sama posiadłość, która jest nie tylko tłem akcji, ale jej aktywną uczestniczką. Członkowie rodziny Doyle’ów są antypatyczni, ale przede wszystkim intrygujący. Książka napisana jest bardzo sprawnie, lekkim, a przy tym bardzo plastycznym językiem. Jedyną wadą powieści jest zadziwiający brak Meksyku w „Mexican Gothic”. Akcja książki mogłaby dziać się gdziekolwiek indziej, wystarczyłoby zmienić imiona kilku bohaterów i nazwy miejscowości. A szkoda, bo przecież bogata kultura, wierzenia oraz zwyczaje Meksykanów rewelacyjnie sprawdziłyby się w powieści grozy.
„Mexican Gothic” to jeden z ciekawszych tytułów tego roku. Silvia Moreno-Garcia napisała powieść hipnotyzującą, intrygującą i tak wciągającą, że od rozpoczętej lektury trudno jest się oderwać. Nie jest to klasyczny horror, jednak nie powinien zawieść miłośników literatury grozy, którzy na kartach książki odnajdą wiele znajomych tropów prowadzących do niespodziewanego, nieco groteskowego finału gwarantującego zaskoczenie, ale i doskonałą zabawę.