Recenzja
Miłość w antykwariacie
Trudno o lepszą lekturę na deszczowe wakacje niż romans. Zwłaszcza taki, którego akcja rozgrywa się w gorącej i egzotycznej Gwatemali. Zamiast rozrywkowego wieczoru z popcornem i sezonem ulubionego serialu, postanowiłam przeczytać książkę z półki „dla przyjemności”. Trafiło na „Severinę” Rodriga Reya Rosy – pierwszą przełożoną na język polski powieść gwatemalskiego autora.
„Świeżo rozstałem się wtedy z jedną z tych kobiet, które co jakiś czas biorę za miłość swego życia”. Wbrew pozorom nie jest to historia tkliwa i sentymentalna. Żadne tam romansidło pełne histerycznych dramatów. Zupełnie nie da się go również zestawić z „męskim spojrzeniem” pokroju Bukowskiego czy „Californication”.
Główny bohater, bukinista i niespełniony autor, spędza całe dnie w swojej księgarni. Czas mu płynie leniwie, zazwyczaj jest pustawo, zdarzają się jednak tłumniejsze zgromadzenia czytelników przy okazji wieczorków poetyckich i spotkań z pisarzami. Wieczorami korzysta zaś z uroków knajpianego życia. Wszystko się zmienia, gdy do miasta przyjeżdża młoda kobieta i towarzyszący jej mężczyzna w podeszłym wieku – para żyjąca z książek i dla książek. Ciekawy wariant francuskiej kinofilii lat sześćdziesiątych – każdy nowy tytuł jest dla nich wręcz zdobyczą, kolekcjonują pierwsze wydania, oryginały… Oczami zachodniego konsumenta e-booków i wydań z hipermarketów trzeba przyznać – przeuroczy vintage. Dziewczyna, niestety, jest złodziejką książek, co z kolei okazuje się świetnym sposobem uwodzenia.
Powieści Rosy nie należy jednak zrównywać z chwytliwym scenariuszem kampanii reklamowej promującej czytelnictwo w rodzaju: „Połączyła ich miłość do książek”. Autor z psychologiczną przenikliwością opisuje świeżą, urywaną relację pary bohaterów. W lapidarny, ale dowcipny sposób przedstawia wszystkie motylki w brzuchu i zawroty głowy, długie wyczekiwania w księgarni aż znów zjawi się ona i zechce coś ukraść. Uśmiechamy się, obserwując zmagania zakochanego księgarza, który próbuje nadać pozór racjonalności własnym poczynaniom.
Historia się rozkręca – jednak nie samym romansem czytelnik żyje. Gdyby wariactwa miłości było mu mało, Rosa przekształca romans w kryminał, dostarczając jeszcze mocniejszych wrażeń. Jednak wbrew okładkowym wskazówkom czytelnicy raczej nie natkną się w trakcie lektury na „brutalną rzeczywistość Gwatemali”. Akcja toczy się w dość bajkowym świecie, a autor nie sili się na żadne reporterskie obserwacje.
Trudno ustosunkować się do patetycznych pochwał w rodzaju „najwybitniejszy pisarz współczesnej Gwatemali”, gdy nie zna się dorobku pozostałych gwatemalskich pisarzy. Jednak z całą pewnością będę czekać na przekład kolejnej pozycji Rodriga Reya Rosy, odstawiając „Severinę” na półkę gdzieś między „Czekoladą” Joanne Harris a „Marzycielami” Bernarda Bertolucciego.