Recenzja
Na spacer po rynku
Michał Rusinek podąża tropem wyznaczonym ponad 50 lat temu przez Wandę Chotomską – zabiera dzieci na rymowany spacer po krakowskiej starówce. Na książeczkę „Krakowski rynek dla chłopców i dziewczynek” składa się siedemnaście krótkich wierszyków, które pozwalają na własnej skórze poczuć atmosferę królewskiego miasta.
Z bogactwa krakowskiego rynku autor stara się wybrać tematy najważniejsze, a zarazem dla dzieci najbardziej atrakcyjne. Jest więc i Kościół Mariacki, i Sukiennice, i Kościół Świętego Wojciecha, są motywy znane z podań i legend… Co istotne, Michał Rusinek przywołuje również dwie ważne dla miasta postacie – Adama Mickiewicza i Piotra Skrzyneckiego. Opowieści na ich temat zamyka w formie zabawnych, choć może momentami lekko nierównych, wierszyków, często opatrzonych inteligentną pointą.
Książkę tę można zatem potraktować jako mini przewodnik, w przyjaznej formie prezentujący serce krakowskiej starówki. Warto jednak spojrzeć na nią szerzej – autor wyraźnie podporządkowuje rytm książki rytmowi niespiesznego, spokojnego spaceru z dzieckiem. I choć, rzecz jasna, nie mogło zabraknąć tam informacji o najważniejszych atrakcjach turystycznych, to jednak ten „dydaktyczny materiał” w żaden sposób nie zdominował wydawnictwa. Wśród wierszyków na równych prawach umieszczono te dotyczące zabytków, jak i te o obwarzankach, dorożkach czy kwiaciarkach. Dzięki temu możemy spojrzeć na rynek oczami dziecka – dla którego o wiele ważniejsze od zestawień dat i nazwisk mogą okazać się właśnie gruchające gołębie lub nietypowe studzienki.
Same teksty jednak prawdopodobnie nie przemawiałyby tak do dziecięcej wyobraźni, gdyby nie zostały świetnie zilustrowane. Iwona Cała – odpowiedzialna za oprawę graficzną książeczki – nie boi się oryginalnej kreski czy zabawy perspektywą. Jej obrazki – barwne, pełne uśmiechniętych ludzi – nie kłują w oczy disneyowskim banałem i idealnie dopełniają wydawnictwo.
To połączenie tekstu i ilustracji sprawia, że otrzymujemy spójną, wysmakowaną całość. Może być ona znakomitym pretekstem do prawdziwego spaceru po rynku, najlepiej połączonego z zabawą w rymowanie. Jak pisze we wstępie sam autor, „takie rzeczy tylko w Krakowie”.