7 stycznia 2014

Optymistycznie o trudnych tematach

Trzy książki Elliott wygladają na pierwszy rzut oka bardzo niepozornie. Te zaledwie kilkustronicowe dziełka są jednak niezwykle ważne. Wzruszają, jednocześnie dając siłę w dniu codziennym.

 

„Czasami” i „Tak jest i już!” poruszają problem niepełnosprawności. W obydwu narratorem jest mały chłopiec, który opowiada o swojej niepełnosprawnej siostrze Klementynce. To piękna, wesoła dziewczynka uwielbiająca żarty, śmiech, wygłupy, zabawy i psikusy. Chłopiec przyjmuje jej niepełnosprawność jako coś normalnego: nie stawia dociekliwych pytań: „dlaczego?”. Tak jest i już. Jedni ludzie chodzą na dwóch nogach, inni muszą życie spędzić na wózku. Tak jak jego siostra. Ale z perspektywy dziecka niepełnosprawność jest tu traktowana jako coś oczywistego, normalnego. Nie trzeba się niczemu dziwić. Nie przeszkadza to ani w kontaktach, ani w zabawach. Niepełnosprawność niczego nie ogranicza, nie zabrania. Dziecko niepełnosprawne jest dzieckiem takim jak inne. Tylko czasami musi iść do szpitala na badania, czasami musi być bardziej odważne od swoich kolegów i koleżanek. Dziecko niepełnosprawne jest przedstawione tu nie jako ofiara losu, ale jednostka silna, która stawia na co dzień czoła wielu wyzwaniom takim, jak przyjmowanie bolesnych zastrzyków i niedobrych leków, długa rozłąka z najbliższymi, ciekawskie spojrzenia innych, za wysoki krawężnik, brak podjazdu.

 

Obydwie książki oswajają niepełnosprawność i chorobę. Można wykorzystywać je w domu i podczas zajęć w przedszkolu. Duży format, mało tekstu, a także wielkie kolorowe ilustracje świetnie odzwierciedlają świat rodzeństwa i skłaniają do rozmów o ludziach, którzy może żyją obok nas, być może są w grupie przedszkolnej. Lektury uwrażliwiają, jednocześnie uświadamiając, że dzieci niepełnosprawne, dotknięte poważną chorobą, mają podobne pomysły, marzenia i plany. Na pewno potrzebują więcej uwagi, opieki – ale chcą być też samodzielne i chcą czerpać z życia pełnymi garściami.

 

„Dziewczynka z zoo” oswaja inny ważki temat – adopcję. Istnieją dzieci bez rodziny, bez bliskich, którzy otoczyliby je miłością i przyjaźnią. Bohaterka tej książki znajduje swój dom w zoo. Bardzo cierpi, gdy musi opuścić zwierzaki, które przez chwilę stanowiły dla niej namiastkę rodziny. Koniec jest zaskakujący i bardzo optymistyczny, ale to lektura dla tych, którzy nie boją się wyzwań. Spowoduje ona bowiem najpewniej lawinę pytań. Ilustracje jak obrazy ukazują w „Dziewczynce z zoo” marzenia dzieci – ich tęsknotę za akceptacją i miłością. Za tym, by z kimś być, podzielić się sukcesami i problemami. By mieć kogoś, kto przytuli i wyciągnie rękę do pomocy. By nie żyć jak na bezludnej wyspie.

 

Elliott w trzech niewielkich książeczkach podejmuje tematy niezwykle ważne. Może nie dla wszystkich, ale na pewno dla wielu. Przygoda z jej dziełkami na pewno uczy wrażliwości.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także