10 września 2013

Piękna i przeklęta

Świetna biografia Zeldy Sayre Fitzgerald ukazuje się u nas po ponad 40 latach od wydania oryginalnego. Szkoda, że tak późno, choć wypada się cieszyć, że możemy w końcu obcować z książką „profesorki amerykańskiej biografistyki”, Nancy Milford. Zelda w jej wielowymiarowym ujęciu jest wiarygodna, choć pozostaje wciąż nieuchwytna i pełna sprzeczności.

 

Milford poszukuje śladów Zeldy w tekstach Fitzgeralda, zgłębia wzajemny wpływ małżonków na siebie. To opowieść nie tyle o przełamującej obyczajowe konwenanse dziewczynie z Alabamy, ile raczej o związku Fitzgeraldów. Scott jest tu obecny w równym stopniu, co jego żona, biografia odsłania bowiem kulisy jego kariery literackiej. Nie tylko literatura zajmuje tu istotne miejsce. Zelda i Scott analizowani są jako swoisty fenomen kulturowy. Oboje dążyli do tego, by z życia uczynić dzieło sztuki, warte plotek i uwagi. Byli ówczesnymi celebrytami, ale w odróżnieniu od tych, którzy dziś trafiają na okładki „tygodników opinii”, mieli wiele do zaoferowania. Początki ich małżeństwa to ciągłe poszukiwanie sensacji, odgrywanie ról. Zelda próbowała latami uwolnić się z roli wielkiej miłości Fitzgeralda. Azylem i własną drogą artystyczną miał być dla niej balet, później malarstwo, a w końcu twórczość literacka. Milford przedstawia te dążenia jako walkę o tożsamość, nadającą Zeldzie piętno tragizmu i autentyczności.

 

Niewątpliwą zaletą tej książki jest unikanie jednostronności. Milford unika zaangażowania w spór o to, kto kogo zniszczył. Nie ocenia i nie daje odpowiedzi na pytanie, czy nałóg Fitzgeralda spowodował chorobę umysłową Zeldy, czy może to jej choroba popchnęła go do alkoholizmu. Powstaje dzięki temu rzecz wyważona. Autorka obszernie cytuje fragmenty korespondencji i tekstów literackich. Z jednej strony znajdziemy tutaj wartościowe analizy tekstów Scotta, a także doskonałe przedstawienie charakteru Zeldy, z drugiej cytaty momentami przytłaczają tekst. Pewną słabością biografii jest także brak próby odtworzenia ducha czasu, w którym żyli Fitzgeraldowie. Tło obyczajowe i historyczne umyka, Scott i Zelda wydają się jedynymi reprezentantami epoki jazzu, która w biografii istnieje jakby zawieszona w próżni. Brakuje również określonego stanowiska autorki w kwestii problemów psychicznych Zeldy. Milford przytacza dokumenty z pobytów w szpitalu, lecz unika analizy zjawiska. Czytelnik nie potrafi odnaleźć się w ówczesnym stanie medycyny/psychiatrii.

 

Książka nie jest obciążona męczącymi przypisami, brak tu szczegółowego kalendarium i suchego relacjonowania faktów. Nie potrzeba żadnego klucza, aby poznać historię jednej z bardziej fascynujących kobiet w historii literatury. Mimo kilku zastrzeżeń, to świetnie napisana opowieść biograficzna.