11 grudnia 2013

Rosja dla początkujących – wszystko, czyli nic

Książka Macieja Jastrzębskiego, wieloletniego korespondenta Polskiego Radia w Moskwie, kusi obietnicą zrozumienia budzącego w nas skrajne emocje sąsiada. Niestety, nie wykracza poza treści niewymagające od nas wiele, przypominając dobrze znane przeboje.

 

Jastrzębski tłumaczy w swoim tekście, że wybrał jeden z popularniejszych symboli Rosji – matrioszkę – by posłużyć się nią jako oczywistą metaforą. I przyznaję, że – choć tak proste – jest to chyba jedno z lepszych porównań, jakie autor mógł wymyślić. Zrozumienie wzbudza również fakt, że już we wstępie dziennikarz zaznaczył, iż Rosję – przez jej wielokulturowość, trudną historię, olbrzymią przestrzeń i setki innych cech – w pełni pojąć i przedstawić jest trudno, bo gdy zdaje nam się, że poznaliśmy jej oblicze, to nagle pokazuje nam ona swoją kolejną twarz, skrajnie odmienną od poprzedniej. Prawda – pomyślałam – wszystkiego się nie da, trzeba się na coś zdecydować; im mniej i dokładniej, tym lepiej.

 

Niestety, autor postąpił na przekór temu, co zasygnalizował we wstępie. Tekst wygląda tak, jakby Jastrzębski zapragnął zmieścić w nim tyle obrazów, ile się da, by pokazać czytelnikom całą różnorodność i wszystkie kontrasty, którymi współczesna Rosja stoi. Rozpiętość poruszonych tematów jest niewątpliwie gigantyczna, ale – niestety – wpływa na niską jakość ich omówienia. Przyznaję, że jako ktoś, kto cokolwiek o Rosji zdołał się w ciągu życia dowiedzieć, po opowieści wieloletniego jej mieszkańca spodziewałam się znacznie więcej. Lektura wypełniona jest bowiem dość oczywistymi i powszechnie znanymi ciekawostkami, wspartymi uzupełnieniami faktograficznymi, których poziom merytoryczny przywołuje na myśl Wikipedię. Co gorsza – anegdot tych nie łączy żadna wspólna nić. Książka konstrukcyjnie opiera się na chwiejnej postaci wujka Borki, w którego autentyczność czytelnik wątpi już od progu.

 

Kiedy zastanawiałam się nad odpowiednim zastosowaniem dla „Matrioszki Rosji”, pomyślałam, że mogłaby ona stać się czymś w rodzaju ściągi dla tych, którym nie chce się poznawać więcej, albo dla tych, którzy nie mieli ku temu okazji. Bo ktoś, kto poszukuje pogłębionej wiedzy, książką Jastrzębskiego będzie rozczarowany. Pytanie jednak, czy takich amatorów znajdzie się dużo w kraju, w którym – obrośnięci stereotypami – w dyskusji o skomplikowanych relacjach polsko-rosyjskich głos zabieramy wszyscy, bez względu na to, czy mamy do tego merytoryczne przygotowanie. Książka Jastrzębskiego nie poszerzy jednak tej wiedzy o nic więcej niż parę anegdot.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także