25 lipca 2013

Szok’n’show

Zamiast zwyczajowego blurbu, na czwartej stronie okładki „England’s Dreaming” znajduje się wyliczanka ludzi, rzeczy i zjawisk zebranych pod hasłami – „Kocham” i „Nienawidzę”. Rude Boys z Jamajki / Kafejki, które potajemnie serwują whisky / Lenny Bruce – to, między innymi, po stronie miłości. A po drugiej: Telewizja (ale nie zespół) / GWIAZDY POP, które są grube i bezużyteczne / Niegrzeczne książki, które nie są aż tak niegrzeczne, jak się wydają. Jeśli punk miał kiedykolwiek manifest, to właśnie taki – przypadkowy, skrajnie emocjonalny i radykalny.

 

Cała lista (kilkadziesiąt pozycji w obu kategoriach) nie jest wszak wymysłem redaktora ani autora książki, a przedrukiem z koszulki „Them-speak” zaprojektowanej około 1976 roku i sprzedawanej w londyńskim sklepie Sex. Dla jego właścicieli, Vivienne Westwood i Malcolma McLarena, T-shirt nie był pseudowywrotowym gadżetem, ale elementem świadomej (choć niekoniecznie przemyślanej) strategii kulturowej. Sex, sklep przypominający squat, stanowił bowiem kolebkę punku i punkt zborny dla młodych outsiderów i freaków, gardzących brytyjską apatią, tym tytułowym „śnieniem” z książki Savage’a. A przecież T-shirt „Them-speak” miał jeszcze nagłówek: „Obudzisz się któregoś dnia i zorientujesz, po której stronie łóżka leżałeś”. Założyć go, znaczyło opowiedzieć się.

 

Zdolni kronikarze kultury potrafią budować wielkie narracje z takich drobnostek. Sceny i gesty urastają do rozmiarów symboli. W „England’s Dreaming” jest ich pełno, w gruncie rzeczy cała ta gęsto zadrukowana książka składa się z wielopoziomowych interpretacji pozornie prostych czy nawet prostackich zjawisk. W końcu jest to historia punkowej rewolty, która w połowie lat 70. zaszokowała Wielką Brytanię, a szokować za pośrednictwem rozrywkowych mass mediów można jedynie z tabloidową agresją. I tak, gdyby zatrzymać się na powierzchni, to przecież mowa o fenomenie, który wypalił się w niespełna dwa lata (1976-77), jego twarzą był człowiek o reputacji skończonego kretyna (Sid Vicious), a w miejscu mitu założycielskiego stał „wielki rock’n’rollowy szwindel”. Savage poświęca z górką 600 stron na dekonstrukcję tych stereotypów i stara się dotrzeć do sedna sprawy – roli, jaką w powojennej historii Wielkiej Brytanii pełnił punk. Celowo piszę o historii kraju a nie jego muzyki, i o punku jako postawie, bo muzyka często schodzi w „England’s Dreaming” na dalszy plan – zanim w ogóle przeczytamy o pierwszych występach Sex Pistols, zespołu, wokół którego losów koncentruje się narracja, musimy przebrnąć przez niemal dwieście stron opowieści o ideologicznych wyborach Malcolma McLarena, wspomnianego już właściciela Sex. McLaren to postać w tym szwindlu kluczowa, samozwańczy impresario, który „stworzył” Sex Pistols – bandę anarchistycznych wyrzutków, wyposażoną w instrumenty – aby wypromować sklep i sprzedać trochę więcej spodni. Więc już w kodzie genetycznym zjawiska zapisane były sprzeczności – muzyczny anarchizm narodził się w jaskini kapitalizmu, w sklepie, którego ofertę tworzono w kontrze do rynkowych i modowych trendów; zespół, pomyślany jako odtrutka na sztuczny i nudny mainstream, powstał w wyniku zakulisowych machinacji managera-demiurga; powszechnie brany za idiotę Vicious podobno był największym idealistą i wrażliwcem z całej punkowej paczki.

 

Savage wygrywa te sprzeczności z obsesyjną precyzją, prześwietlając kluczowe fakty z wielu perspektyw – poddaje je oglądowi z punktu widzenia lewicowych nurtów politycznych, kontrkultury i awangardowej sztuki, z punktu widzenia przemian gospodarczych i społecznych. (Jego właśnie poglądy są dość wyraźnie zarysowane i, co tu dużo mówić, lokują się po lewej stronie). Oczywiście nawarstwiające się odwołania do zdarzeń słabo znanych przeciętnemu czytelnikowi czasem tę lekturę skutecznie utrudniają. A i język bywa niemal akademicki, ot, choćby na stronach 23-24: „Próby przywołania lat 30. charakterystyczne dla dzieciństwa baby boomers – które osiągnęły apogeum w modnym sklepie Biba – dobrze współgrały z kodyfikacją w 1968 roku w dziedzinie sztuk pięknych różnych stylów lat 30. pod wspólną nazwą art déco” („Kto do kurwy pisze w ten sposób? Czy on zaprogramował jakiegoś robota?”, skomentowała rozżalona czytelniczka w serwisie Goodreads. Więc nie tylko Polacy mają z „England’s Dreaming” problem).

 

„Spojrzenie Savage’a na punk w dużym stopniu odbiega od polskiej percepcji tego fenomenu, co tym bardziej zachęca do lektury” – to jeszcze jedno zdanie z okładki, a w zasadzie skrzydełka książki, którego nie mogę nie przywołać. I trudno mi się z nim nie zgodzić, choć oczywiście pokusa niezgodzenia się z jego autorem – Mirosławem Pęczakiem – jest ogromna (redaktor Pęczak potrafi obudzić w człowieku wewnętrznego punka, więc cytowanie go na okładce odbieram jako więcej niż trafne). „England’s Dreaming” trudno czytać bez wcześniejszego przygotowania. To nie jest punk-rock dla początkujących ani anegdotyczna biografia Sex Pistols. Paradoksalnie więc (kolejna sprzeczność) dywagacje Savage’a łatwiej będzie przyswoić zarozumiałym omnibusom wychowanym na postmodernie, niż prawilnym punkom. Weźmy powracający co kilka stron symbol swastyki. Savage poświęca wiele miejsca tłumaczeniu w jaki sposób i w jakim celu w obrębie jednej i tej samej ikonografii znalazły się nawiązania do nazizmu, marksizmu, militaryzmu, pacyfizmu i kultury queer. „Swastyka… Dla nas nie była odznaką nietolerancji, ale symbolem służącym prowokowaniu starszego pokolenia, które miało usunąć się i zrobić miejsce dla młodych”, wyjaśnia gdzie indziej Steve Severin, jeden z pierwszych epigonów Pistolsów i basista The Banshees.

 

O ile jednak „England’s Dreaming” oferuje analizę pogłębioną, o tyle jej wydźwięk bywa momentami nazbyt przychylny. Jasne, trudno wymagać, by Savage – aktywny uczestnik tamtych wydarzeń, twórca fanzinu „London’s Outrage” – silił się tu na jakieś demaskatorskie wyznania. A jednak, pewne zdarzenia wybrzmiewają w jego książce inaczej, niż je zapamiętali nieco bardziej sceptyczni obserwatorzy. Wspomniany jest na przykład incydent, który miał miejsce na jednym z wczesnych koncertów Sex Pistols, gdy dwóch fanbojów zespołu – Sid Vicious i Jah Wobble – zaatakowało dziennikarza „New Musical Express”, Nicka Kenta. Kent był przede wszystkim zaskoczony – przecież jeszcze kilka miesięcy (tygodni?) wcześniej to właśnie on grał z Pistolsami jako drugi gitarzysta. Co więcej, to on zapoznał Malcolma McLarena – ślepo zapatrzonego w przeszłość – ze współczesnym im garażowym rockiem. I w podziękowaniu McLaren umieścił Nicka Kenta na koszulce „Them-speak”, oczywiście po właściwej stronie. Jak to się stało, że zaprzyjaźniony dziennikarz z dnia na dzień stał się arcywrogiem zespołu i jego świty? Savage wprawdzie oddaje Kentowi głos, ale w jego własnym opisie sytuacja z koncertu nabiera wymowy niewiele znaczącego zdarzenia. A dziennikarz w swoich wspomnieniach z lat 70. („Apathy For The Devil”) widzi to trochę inaczej: atak podczas koncertu był tylko jednym z serii brutalnych epizodów, zaplanowanych przez makiawelicznego McLarena, który nie ustawał w szokowej krucjacie. Kent padał ofiarą wyzwisk, zastraszania, a nawet pobicia – i to nie raz.

Więc jak było? Punk jako nihilistyczna terapia wybudzania Wielkiej Brytanii ze śpiączki? Jasne. Ale poza tym dzika, napompowana ideologicznym chaosem, energia wtłoczona w przećpane ciała i naiwne umysły. Właściwa strona łóżka jest dość iluzorycznym terminem.

 

***

 

Paweł Sajewicz jest autorem powieści „Gwelfów i gibelinów” i współzałożycielem wydawnictwa Pies Łańcuchowy – jednego z pierwszych w Polsce, które literaturę rozpowszechniają w modelu co łaska. Jego teksty można przeczytać na pieslancuchowy.pl i screenagers.pl.

Książki, o których pisał autor