Recenzja
„Wróć przed zmrokiem” – recenzja książki Riley Sager
Jestem wielką fanką horrorów, szczególnie kultowych klasyków i klimatycznych slasherów z ubiegłego wieku. Uwielbiam, kiedy współcześni twórcy bawią się utartymi schematami i kliszami z tamtych produkcji puszczając oko do świadomego odbiorcy. Jednym z takich twórców jest, piszący pod pseudonimem, Riley Sager – autor takich tytułów jak „Ocalałe” i „Moje ostatnie kłamstwo”. Kiedy tylko dowiedziałam się o tym, że jego kolejna powieść ukaże się na naszym rynku wydawniczym, wiedziałam, że będę musiała po nią sięgnąć.
Riley Sager to pisarz, grafik i redaktor mieszający w Princeton w stanie Nowy Jork. Jest fanem horrorów, a zamiłowanie do nich doskonale widać w jego twórczości. Powieść „Ocalałe” (przy lekturze której bawiłam się po prostu fantastycznie) została zainspirowana takimi klasykami jak „Krzyk”, „Halloween” czy nowszy, igrający z konwencją, „Dom w głębi lasu”. „Moje ostatnie kłamstwo” jest natomiast wyśmienitym thrillerem o nierozwiązanej tajemnicy sprzed lat i zaginięciu, do jakiego dochodzi na pewnym letnim obozie. Powieść przywodzi na myśl połączenie „Pretty little liars” z „Uśpionym obozem”
Najnowsza książka Sagera pt. „Wróć przed zmrokiem” wpadła w moje ręce zaraz przed Halloween, więc w najlepszym możliwym momencie. Zabrałam się za nią od razu i po raz kolejny nie zawiodłam się ani trochę. Sager zafundował mi dokładnie to, czego się spodziewałam: opowieść o nawiedzonym domu czerpiącą pełnymi garściami z innych dzieł kultury eksploatujących wcześniej ten sam temat. I nie jest to w żadnym wypadku wada „Wróć przed zmrokiem”, a – tak jak w przypadku wcześniejszych powieści autora – ogromna zaleta.
Kiedy główna bohaterka, Maggie Holt, miała pięć lat, jej rodzice kupili wiktoriańską rezydencję Baneberry Hall. Po niecałym miesiącu cała rodzina uciekła z domu w środku nocy, zostawiając na miejscu wszystkie swoje rzeczy. Ojciec dziewczynki twierdził, że posiadłość była nawiedzona. Na kanwie swoich przeżyć napisał powieść, która szybko stała się bestsellerem. Nie wszyscy wierzyli w opisane w niej mrożące krew w żyłach wydarzenia i duchy. Jedną z tych osób jest dorosła już Maggie. Po latach wraca do Baneberry Hall chcąc wyremontować oraz sprzedać posiadłość. Liczy także, że uda jej się dowiedzieć, co tak naprawdę wydarzyło się 25 lat temu i raz na zawsze zamknąć tamten bolesny rozdział swojego życia.
Akcja powieści toczy się dwutorowo. Wydarzenia współczesne przedstawione są z perspektywy dorosłej Maggie. Koszmarny dla rodziny Holtów czas spędzony w posiadłości autor przedstawia za pomocą wspomnianego wcześniej bestsellera ojca dziewczyny pt. „Dom grozy”. Co ciekawe, czytelnik poznaję tę historię razem z Maggie, która za sprawą powracających do niej wspomnień odkrywa, że książka przez lata uważana przez nią za oszustwo zawiera zatrważająco dużo prawdy.
Historia opowiedziana na kartach powieści nie jest zaskakująca, szczególnie dla fanów gatunku, a zarówno plot twisty, jak i samo zakończenie można przewidzieć. Jednak, przynajmniej dla mnie, absolutnie nie jest to wada tej książki. Od „Wróć przed zmrokiem” oczekiwałam czystej rozrywki, sztampowego kina grozy na kartach powieści – i to właśnie dostałam. Podczas lektury bawiłam się bardzo dobrze i z pewnością sięgnę w ciemno po każdą kolejną książkę autora.