Recenzja
Szczerość mitu
Kristin Kimball w swojej książce mierzy się z jednym z najsilniejszych amerykańskich mitów. Jest to mit ziemi, którą Amerykanie od ponad czterystu lat czynią sobie poddaną. Jednocześnie autorce udaje się pokazać obraz Stanów Zjednoczonych z dala od wielkich centrów handlowych i szklanych drapaczy chmur.
W połowie XIX wieku filozof Henry David Thoreau przenosi się do całkowitej głuszy, aby własnoręcznie zbudować dom i żyć jak najbliżej natury, a następnie spisuje swoje doświadczenia, inicjując istotny nurt amerykańskiego transcendentalizmu. Podobieństwa między przedsięwzięciem Thoreau a projektem opisanym przez Kimball są oczywiste, więc warto przyjrzeć się różnicom. Po pierwsze autorka “Brudnej roboty” wyprowadza się z Nowego Jorku na farmę wiedziona miłością do silnego i opiekuńczego Marka, który zostaje później jej mężem. Po drugie Kimball nie zachwyca się tak bardzo ujarzmianiem przyrody, pokazuje raczej żmudny proces zmiany swojego mieszczańskiego sposobu myślenia. Po trzecie wreszcie, w przeciwieństwie do Thoreau, Kimball nie buduje swojego Walden tak blisko domu, by codziennie wpadać wziąć ciepłą kąpiel i zjeść prawdziwy obiad.
Największą zaletą “Brudnej roboty” jest jej szczerość, ujawniająca się gdzieś pomiędzy instrukcją obsługi konnego pługa a opisami pysznego i kolorowego jedzenia przygotowywanego z własnoręcznie wyhodowanych roślin. Co istotne, książka Kimball nie jest podszyta alterglobalistyczną utopią. Bohaterowie po prostu odmawiają uczestnictwa we współczesnej gospodarce rynkowej, która skutecznie oddala konsumenta od producenta żywności. Tym samym budowany przez Marka i Kristin system wymiany żywności między samowystarczalną farmą a odbiorcami staje się poszukiwaniem innego, bardziej uczciwego modelu społeczeństwa.
Wspomnienia Kimball mogą polskiemu czytelnikowi uświadomić, jak bardzo nasze społeczeństwo odeszło od swoich rolniczych korzeni. Mimo, że obecność “Chłopów” w szkolnym kanonie ma przekonywać o sile polskiej wsi, “Brudna robota” pokazuje jak bardzo słowa takie jak lemiesz, siewnik czy brony są większości z nas dziś już obce.