Recenzja
Aerostaty, fotografia i miłość
„Wymiary życia”, zbiór trzech powiązanych ze sobą w dość nieoczywisty sposób esejów Juliana Barnesa, na niewielkiej objętościowo przestrzeni zawiera ogromne stężenie doskonałej literatury. Aby oddać jej siłę, należałoby właściwie przytoczyć książkę w całości.
„Łączymy ze sobą dwa elementy, które nigdy dotąd nie były połączone. I świat ulega zmianie.” To zdanie otwiera pierwszy z trzech esejów składających się na „Wymiary życia”, ale jest także myślą przewodnią całości, konstrukcyjnym zwornikiem, wokół którego Barnes niepostrzeżenie buduje przejmującą opowieść o żalu i utracie ukochanej osoby. Rozpoczynając od fabularyzowanej historii początków aeronautyki i fotografii, poprzez mistrzowsko skonstruowaną wizję niespełnionej miłości aeronauty i aktorki, Barnes tworzy literacki pejzaż, nieco melancholijną bazę pod właściwą część: opowieść o własnym żalu. W kilka lat po śmierci żony, znanej agentki literackiej Pat Kavanagh, autor „Papugi Flauberta” kreśli podwójny portret: ukochanej osoby oraz swój własny – portret wdowca.
„Wymiary życia” nie są wspomnieniem o Pat Kavanagh, nie są też próbą uwiecznienia jej na kartach książki. Małżonkowie cenili prywatność i Barnes szanuje niechęć zmarłej żony do ujawniania szczegółów z ich życia. Jest to zatem szkic, subtelnie zarysowana postać kogoś, za kim się tęskni. Ale przede wszystkim Barnes pisze o własnym żalu, o sposobie jego przeżywania, pisze przejmująco i delikatnie, jakby ostrożnie badał brzegi jątrzącej się rany. Analizuje własne uczucia, porównuje je z uczuciami innych, gorzko rozprawia się z niechęcią wobec współodczuwania żalu, wyuczonych formułek i gestów, które pozwalają innym pozostawać od śmierci w bezpiecznej odległości. Śmierć jest czymś, co przydarza się innym, pisze Barnes i szybko okazuje się, że mówi także o nas.
W tym bardzo osobistym zbiorze Barnes pozostaje Barnesem, którego znamy, opowiadając o swoim żalu wysmakowanym językiem, niepozbawionym przy tym boleśnie szczerego tonu. Sztuka i życie zostają w „Wymiarach życia” całkowicie zespolone: historia bólu po stracie żony zostaje opowiedziana poprzez literacką formę (narracja nie jest tu tylko środkiem do celu), ale stanowi istotny element samego komunikatu. Barnes łączy dwa pozornie sprzeczne elementy: precyzję formy, którą znamy z innych jego powieści i niebywałą szczerość wyznań. „Wymiary życia” to bardzo osobista i bardzo piękna książka. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla miłośników stylu Juliana Barnesa.