6 stycznia 2014

Wojna przez pryzmat muru

Fotografując kawałek muru można powiedzieć więcej o wojnie niż całą serią ociekających krwią obrazów.

header - poniedzialek ze springerem

Belfast, rok 1982. Katolicka enklawa Short Strand we wschodnim, skrajnie protestanckim Belfaście. Frankie Quinn ma szesnaście lat. Przygląda się zamieszkom na ulicach, być może z lekkim podziwem spogląda na bojowników z IRA. Widzi to jego ojciec, który postanawia zająć chłopca czymś innym. Kupuje mu więc używany aparat Practica oraz dwa obiektywy. Przynęta zostaje połknięta, jednak efekt zamierzony przez ojca nie zupełnie uda się osiągnąć. Młody Frankie kieruje bowiem swój wzrok w stronę, od której chciał go odciągnąć jego ojciec.

 

Jeden z północnoirlandzkich publicystów napisał kiedyś, że „w zależności od nastroju można traktować Short Strand jak wyspę, albo jak więzienie”. Tutaj nie tylko wszyscy znają się z widzenia i witają się serdecznie mijając na ulicy. Tutaj każdy wie o każdym niemal wszystko – kto współpracuje z IRA, a kto woli trzymać się od Kłopotów z daleka, czyje dziecko poszło na wagary, kto ma kłopoty finansowe i który mąż po raz kolejny wraca do domu zbyt podchmielony. Poczucie izolacji i narastającego zagrożenia zbliża do siebie mieszkańców. Garstka katolików otoczona jest bowiem dziesiątkami tysięcy protestantów. Francuski fotograf Gilles Peress, który sporą część zawodowego życia poświęcił fotografowaniu The Troubles, powie o ludziach z Short Strand, że to wolne ptaki żyjące w klatce.

 

Frankie Quinn zna tutaj wszystkich i wszyscy znają jego. Gdy dostaje więc aparat od ojca, kieruje obiektyw w stronę swoich najbliższych sąsiadów, członków rodziny, przyjaciół. Pracuje jako fotograf ślubny i portrecista, ale jednocześnie przemierza ulice Belfastu fotografując toczące się na nich życie codzienne.

 

Oczywiście jego zdjęcia zawsze noszą piętno wojny. Czy to fotografia mężczyzny na tle płonącego autobusu (ma minę jakby jedynym jego problemem był stygnący w domu obiad), czy dzieci zaglądające przez mur oddzielający katolików od protestantów (z podpisem „czy możemy dostać naszą piłkę?”). Quinn pokazuje wojnę w Irlandii Północnej jako mieszankę skrajnej agresji podsycanej ideologią i prozy codziennego życia.

 

Od połowy lat osiemdziesiątych w Belfaście rusza program przesiedleń. Brytyjskim władzom chodzi o takie komasowanie ludności katolickiej i protestanckiej, by łatwiej było ją chronić, ale też oczywiście kontrolować. Granice między tak stworzonymi dzielnicami tworzą tzw. peacelines – wysokie na kilka metrów betonowe mury zwieńczone siatkami i drutem kolczastym. Jest ich blisko 400 w całym Belfaście – niektóre mają kilkadziesiąt metrów długości, inne są długie na kilkanaście kilometrów, a przejścia w nich to silnie obsadzone przez brytyjskich żołnierzy checkpointy z metalowymi wrotami, drutem kolczastym i workami z piaskiem. Także Short Strand zostaje oddzielony za pomocą peacelines od swoich protestanckich sąsiadów. Bariery nie są jednak dość wysokie i zdarza się, że w obie strony latają nad nimi petardy, kamienie i butelki z benzyną.

 

quinn94rŻyjący w cieniu tych barier Frankie Quinn zaczyna im się coraz baczniej przyglądać. W końcu rusza z aparatem fotograficznym ich tropem. Nadal fotografuje codzienne życie Belfastu i zamieszki, jednak coraz częściej na jego zdjęciach w tle majaczy peaceline – linia pokoju, która tak naprawdę jest przecież niczym innym jak linią frontu. Z czasem to właśnie tło staje się pierwszoplanowym bohaterem jego fotografii. Ludzi jest tu coraz mniej, dominuje architektura nosząca przygnębiające piętno wojny. Mur, płot, linia podziału są wymownymi i niezwykle nośnymi symbolami. Quinn fotografuje opuszczone domy w pobliżu peacelines, bo nie dało się w nich żyć, puste place z majaczącym gdzieś w oddali murem, wreszcie przydomowe ogródki oddzielone od siebie wysoką na sześć metrów, stalowo-betonową barierą. Po obu stronach żyją ludzie, nie znają się, nie wiedzą jak wyglądają, nigdy się nie widzieli. Quinn cały tragizm sytuacji widzi w samej obecności murów, dzielących jego miasto. Fotografuje ich przebieg, nagłe zmiany kierunków, skomplikowanie, to jak blisko są one domów i codziennego życia mieszkających w nich ludzi. I opowiada o wojnie w Irlandii Północnej więcej niż jakimkolwiek zdjęciem wykonanym w czasie zamieszek.

 

W 1994 roku Quinn wydaje swój pierwszy album „Interfaces Images”, zyskując uznanie w Europie i na świecie. Potem kolejne dwa poświęcone konfliktowi w Irlandii Północnej (ostatni, „Streets Apart”, równo dekadę po zakończeniu wojny w Ulsterze). Prowadzi też autorską galerię Red Barn w Belfaście, wystawiającą także prace polskich autorów. Zaczyna też rozglądać się za innymi tematami. Fotografuje zdruzgotaną wojną Bośnię i Kaszmir – zapalny punkt na pograniczu Indii i Pakistanu. Wszędzie poszukuje absurdów wojny i linii podziałów – widzialnych czy niewidzialnych – które czynią życie zupełnie nieznośnym. Mimo tych wyjazdów i całkiem udanych realizacji w 2010 roku w wywiadzie dla BBC Quinn mówi: „Muszę się od tego Belfastu uwolnić i zacząć wszystko na nowo. Na razie mi się to jednak nie udaje”.

 

Zdjęcia Frankiego Quinna można obejrzeć na jego stronie.

Książki, o których pisał autor