Felieton
Z okien autobusu
Rok 2010, Gaia Light i Alessandro Cosmelli mieszkają w samym sercu nowojorskiego Brooklynu i doświadczają na własnej skórze amerykańskiej odmiany kryzysu. Poza okazjonalnymi zleceniami nie mają stałej pracy, a przez to pieniędzy. Powrót do Włoch, skąd pochodzą i gdzie zaczynali swoje fotograficzne kariery, nie wchodzi w grę, kryzys przybiera tam jeszcze bardziej ponure oblicze. Jeśli mają sobie gdziekolwiek poradzić i pozostać w branży to tym miejscem jest z pewnością Nowy Jork.
Swoją sytuację postanawiają więc przekuć na atut. Skoro nie mają pieniędzy na podróże i realizację długich, kosztowych projektów dokumentalnych na krańcach świata to dlaczego nie mieliby zacząć pracować w miejscu, w którym mieszkają? Nowy Jork to przecież pępek świata, Brooklyn jest jedną z jego ikonicznych wręcz dzielnic. Gaia i Alessandro postanawiają więc przyjrzeć się przez obiektywy swoich aparatów jak gospodarcze załamanie wygląda tutaj.
W latach pięćdziesiątych podobna myśl przyszła do głowy wielkiemu Robertowi Frankowi, fotografowi również pochodzącemu spoza USA. By przyjrzeć się kryzysowi amerykańskiemu (wtedy dotyczył on głównie społeczeństwa, w mniejszym stopniu gospodarki) Frank wsiadł do autobusu jeżdżącego po Nowym Jorku Drugą Ulicą. W jego cyklu „From the bus” prowadzi on fotograficzną obserwację życia nowojorskiej ulicy. To siłą rzeczy badanie bardzo naskórkowe, ale symptomy kryzysu widać tu na każdym kroku. Frank jest nie tylko mistrzem kadru, ale też mistrzem sekwencji. Jego zestaw oglądany ciągiem, zdjęcie po zdjęciu, robi silnie przygnębiające wrażenie.
Poprzeczka została zawieszona wysoko, Gaia Light i Alesandro Cosmelli zdają się tym jednak nie zrażać. A sposób jaki wypracował Frank wydaje im się atrakcyjny z kilku powodów. Autobus jest bardzo demokratycznym środkiem transportu – jeżdżą nim zarówno biedni jak bogaci. Daje więc punkt widzenia podzielany przez największą grupę mieszkańców Brooklynu. Dla ich ograniczonego budżetu nie bez znaczenia jest też fakt, że to jedyny tak tani środek transportu, na który mogą sobie pozwolić, chcąc mieć obie ręce wolne.
Tak właśnie rozpoczyna się „Buzz Project” choć w 2010 roku Light i Cosmelli nie myślą o swoim zadaniu w tych kategoriach. Oni po prostu chcą zrobić zdjęcia i zobaczyć jak będą na nich wyglądać zmagający się z kryzysem mieszkańcy Brooklynu. Fotografują kilka miesięcy, czasami podróżują razem, kiedy indziej osobno. Aparaty mają zawsze ze sobą, zdjęcia powstają więc nawet wtedy gdy tego zupełnie nie planowali. Zasada jest jedna – fotografować we wnętrzu autobusu i przez jego zabrudzone niekiedy okno, wyłączać aparat gdy się z pojazdu wysiądzie. Po kilku miesiącach mają setki zdjęć i selekcję dziewięćdziesięciu najlepszych, z których zamierzają wydać książkę.
Brooklyn na ich zdjęciach, skąpany w ciepłym świetle jest na pierwszy tylko rzut oka pełen kontrastów. Light i Cosmelli, mimo, że pracowali osobno i są niezależnymi od siebie twórcami dokonali rzeczy niemalże niemożliwej – stworzyli bardzo spójny obraz miasta (tak sami mówią o Brooklynie). Ich zdjęcia to połączenie najlepszych tradycji nowojorskiej fotografii ulicznej z bardziej osobistymi formami narracji jak choćby omawiany tu niedawno Todd Hido i sposobem obrazowania nawiązującym niekiedy do tego, który wszyscy znamy z Google Street View . Miasto na ich zdjęciach, choć zmaga się z problemami widocznymi nawet z okien autobusu, nie traci energii i rezonu. W ich zdjęciach widać nie tylko zmęczenie kryzysem ale też nadzieję, że kiedyś uda się go pokonać.
Książka spotyka się ze znakomitym odbiorem. Light i Cosmelli zachęceni sukcesem postanawiają przyłożyć swoją, a raczej Roberta Franka, metodę do innych miast. Ich wybór pada na Mediolan – najprężniej opierające się kryzysowi miasto ich rodzinnych Włoch. Stolica mody i designu ma swoje problemy, które pozostają jednak niewidoczne z wybiegów, po których maszerują wychudzone modelki. Po raz kolejny metoda dwójki włoskich fotografów się sprawdza. Ich zdjęcia Mediolanu pozbawionego glamouru, obnażają brutalną rzeczywistość ale nie odzierają miasta i jego mieszkańców z godności. W samym mieście, przygotowującym się do Expo, książka „Milano Buzz” wywołuje gorącą dyskusję.
Teraz już bez cienia wątpliwości Light i Cosmelli mogą mówić o projekcie. Sporządzają listę kolejnych miast i planują następne podróże. Za sobą mają już brazylijskie Sao Paolo, przed nimi wydanie książki o tym mieście. Plany sięgają jednak wszystkich kontynentów i stref geograficznych. To co najbardziej jednak ujmuje, poza samą fotografią rzecz jasna, w „Buzz Project” to bezpretensjonalność z jaką wypowiadają się o nim ich autorzy.
– Tak jak projekt Roberta Franka nie był wydarzeniem przełomowym, tak i nasz nie ma ambicji większych niż te na jakie zdobyć się może ten rodzaj fotografii ulicznej. Siłą rzeczy to działanie bardzo powierzchowne – mówią – Nazywamy to fotograficznym rekonesansem. Co stanie się z nim później nie zależy już od nas.