16 listopada 2012

Spowiedź durnego czytelnika

Niektórzy dziwią się dlaczego Żydzi i Arabowie czytają książki od końca. Niektórzy odpowiadają, że postępują tak z niecierpliwości. Ja mam inny nawyk, który bywa zgubny – czytam kilka książek na raz. I kiedy przychodzi taki moment jak teraz, żeby coś w miarę składnego publicznie powiedzieć na temat tego, co się właśnie czyta, to jestem w kłopocie.

 

Pomysł czytania kilku książek na raz bywa po prostu durny. No bo dlaczego w „Mętnym szkle” Donny Leon, kryminale, którego bohaterem jest wenecki policjant, commissario Brunetti, raptem pojawia się rozdział „Lwów” z „Wyprawy w dwudziestolecie” Czesława Miłosza? Jakby tego było mało Tony Judt w „Zapomnianym wieku dwudziestym” umieszcza rozdział pod tytułem „Nacja lewantyńska: rok 1541, stare getto” i dotyczy on losów Żydów weneckich? A na koniec wszyscy ci autorzy najwyraźniej odnoszą się do „Pożytków z pesymizmu” Rogera Scrutona co jest pointą zaskakującą i zupełnie pozbawioną sensu? Ta ostania książka co prawda dotyczy głównie losów Europy i zachęca do korzystania ze zdrowego rozsądku odpowiedzialności i, opisuje procesy historyczne i społeczne, ale może być tez wskazówką (choćby tylko jej tytuł) dla takich jak ja: „czytających inaczej”.

 

Branie kilku książek na raz do lektury jest wyrazem przesadnego optymizmu, bo człowiek sądzi, że zapamięta, że oddzieli jedną od drugiej, że myśl rozpoczęta w jednej książce nie przeskoczy niespodziewanie do drugiej, wreszcie że zwyczajnie dożyje chwili, kiedy powie „skończyłem”, zamykając okładkę. Tak się nie dzieje, bo inna okładka jest jeszcze otwarta, i inna, i inna… A czytelnik powinien być pesymistą realistycznie oceniającym swoje możliwości i – jak Pan Bóg przykazał – najpierw kończyć zanim zacznie kolejną rzecz. Ale z drugiej strony… Może się tak zdarzyć, że zachodzące na siebie treści książek, jak zamek błyskawiczny (zwany przez niektórych eklerem), zrymują się w coś co stanie się prawdziwie interesujące i oświecające – jak błysk (od zamka błyskawicznego) lub ekler (nie od ciastka lecz od francuskiego „eclaire” znaczącego także „światły” – chyba, oczywiście, bo słownik francuski czytałem równolegle z rumuńskim).

 

I w ten sprytny sposób przedstawiłem siebie jako niestrudzonego czytelnika o szerokich horyzontach. A tymczasem, prawdę mówiąc, te wszystkie książki ledwo przejrzałem, bo czekają na półce na lekturę. Czekają, bo czytam kilka innych na raz.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także