22 listopada 2013

Zrzutka dla Pistoriusa

Nie mogę przestać o tym myśleć. Innymi słowy, zdanie tygodnia tym razem dopadło mnie samo, nie musiałam go szukać. Dopadło i ścisnęło mi oburącz szyję, dokładnie tak jak ten czterdziestosiedmioletni nauczyciel polskiego ze Śląska, który, ponieważ mieszkał tylko z matką, też nauczycielką polskiego, ale niemalże stuletnią, któregoś dnia postanowił ją zabić i potem tłumaczył się śledczym, że ten chwyt oburącz wokół szyi matki to był wariant życiodajnego, jak wszyscy wiemy, Heimmliecha, bo ona, stuletnia matka-nauczycielka i jego jedyna towarzyszka życia, się krztusiła, a on chciał pomóc. Toż i pomógł. To był Heimmliech dający życie wieczne.

header - Piatek z Bargielska3

No, więc zdanie mnie dopadło i brzmiało: „Legendarna jest jej platoniczna miłość do kur i innych zwierząt”. Dotyczyło Karoliny Wajdy, czyli jednak kobiety, która niekoniecznie musi opierać swoją legendarność na nieruchaniu kur. Genetycznie biorąc ma legendarne nazwisko, właściwie nawet dwa, jedno, znakomite, po ojcu, drugie, przepiękne, po matce. W aspekcie legendy w sensie bohaterskim ci, którzy ideę gimnazjum znają, na ich szczęście, tylko teoretycznie, wiedzą, że ma za sobą przeżycia z użyciem w jej obecności noża, czyli legenda bohaterska, choć smutna, jako taka też zachodzi.

 

Oczywiście na Pistoriusa, tego z tytułu, nikt żadnej zrzutki nie robi. W tytule źródłowym słowo „nowe” pominęłam, bo cóż może być w dzisiejszych czasach nowego w mediach kolorowych czy niekolorowych, a „zarzuty” zmieniły mi się w „zrzutkę”, bo im krócej tym lepiej, już dawno nie płacą od znaku, tylko od nazwiska, stąd też w tytule Pistorius, a nie pani Karolina. Ale marzyłabym o sytuacji, gdy media, kolorowe bądź nie, podejmują trud wyłączenia rozsądku spod dyktatu estetyki. Co w przypadku Karoliny Wajdy, zgodzicie się, nie zaszło.

 

Albo może lepiej niech nie podejmują tego trudu? Google Maps powiedziały, że najdalej w ciągu ośmiu dni usuną ze swoich serwerów zdjęcie, na którym użytkownicy Google Maps, w tym mój pięcioletni syn, mogą oglądać zastrzelonego w 2009 roku czternastoletniego Kevina jakiegoś tam. Zanim zdjęcie zostanie usunięte, ojcu czternastoletniego Kevina dano szansę wypowiedzenia zdania, które zasłużyłoby na tytuł zdania roku, gdyby nie to, że jestem pewna, że pracujący dla TVN24 tłumacze to jednak nie tłumacze są. – Nigdy nie zapomnę swojego syna. Bardzo mnie zabolało, gdy znów ujrzałem to ciało, te zdjęcia – miał powiedzieć ojciec zastrzelonego czternastoletniego Kevina.

 

Tak sobie myślę, może tłumacze pracujący dla TVN24 powinni się przespać gdzieś poza TVN-owskim open space’em, w którym normalnie śpią?

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także