Beata Górska-Szkop
(ur. 1985) - Z wykształcenia polonistka. Z zamiłowania kolekcjoner gier planszowych. Z XIX-wiecznej literatury pisze doktorat. Z książek lubi najbardziej literaturę anglojęzyczną. Z mlekiem wyłącznie kawę pija.
Artykuł
Sztuka gdybania jest człowiekowi niezbędna do życia. Gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdyby nasi protoplaści, zamiast zrazić się do ognia raz na zawsze po pierwszym oparzeniu, nie zastanowili się: „a gdybym tak w tamtej sytuacji użył patyka?”. Tworzymy więc równoległe wszechświaty, w których jesteśmy piękni, zdolni i bogaci, świat nas uwielbia, a momenty śmieszności się nie zdarzają. Nie wierzcie, gdy mówią wam, że nie ma co gdybać. To bzdura! Trzeba zawsze mieć alternatywną wersję swojego losu na podorędziu – to kwestia higieny psychicznej.
Artykuł
Rok 2014 niczym ciekawym się nie wyróżnia. Ani nie jest rokiem smoka jak 2013, ani rokiem końca świata jak 2012. A jednak! To rok fascynujących premier książkowych. Nad Wisłę z opóźnieniem docierają opowiadania Alice Munro; półki zapełniają się biografiami (PWN wyda np. życiorys J. D. Salingera i Władysława Bartoszewskiego); świat obchodzi setną rocznicę wybuchu wielkiej wojny, co z kolei skłania do historycznych wycieczek. Poza tym przed nami 365 dni z literaturą piękną najwyższej próby. Czas biec do księgarni.
Artykuł
W "Domu" Toni Morrison powraca do Ameryki lat 50., ale nie jest to podróż sentymentalna. Zamiast kunsztownej historyjki w stylu retro, laureatka nagrody Nobla serwuje nam pełnokrwistą opowieść, która zmusza do ponownego namysłu nad korzeniami i owocami rasowej segregacji.
Artykuł
W południowo-zachodnich lasach prowincji Ontario, pośród moczarów, narodziła się kanadyjska wiedźma, Alice Munro. Doprawia swoją prozę jakimś magicznym składnikiem, który osładza czytelnikowi jej gorzkie opowieści. Wiedźma wyczarowała już sobie Bookera, a ostatnio nawet Nobla. Nad Wisłę jej zaklęcia docierają z pewnym opóźnieniem. „Dziewczęta i kobiety” możemy przeczytać po 42 latach od czasu ich powstania.
Artykuł
I do szachów, i do tanga trzeba dwojga. Rozrywki te jednak rzadko spotykają się w sztuce. Albo jest się strategiem albo artystą – wydawałoby się, że trzeciej drogi nie ma. Jedno wymaga cierpliwości, drugie nieokiełznania. A jednak zdarza się, że oba elementy świetnie ze sobą współgrają. Szachy z tańcem pogodził przecież Bergman w „Siódmej pieczęci”. Tam zjednoczyła je Śmierć. Podobnego mariażu w swojej najnowszej powieści dopuścił się Arturo Pérez-Reverte. Tym razem jednak spoiwem logiki i namiętności jest miłość.