21 września 2015
Recenzja
Ludzi na całym świecie ogarnęła swoista „twarzomania”. Miliony (miliardy?) ludzi robi codziennie „selfie”, by pokazać swoją twarz w internecie. Bez tej medialnej obecności życie współczesnego, uzależnionego od nowych technologii człowieka wydaje się niepełne.
Pewnymi rzeczami po prostu nie wypada się chwalić, no chyba, że jest się celebrytą, ale Ci zawsze cieszyli się specjalnym prawem do szokowania gawiedzi.
Ciężkie było życie sycylijskiego chłopa na przełomie XVII i XVIII wieku – głód, epidemie, bezwzględni arystokraci i jeszcze kler, który zamiast myśleć o tym jak pomóc maluczkim, gromadził ich kosztem dobra doczesne.
Kto należy do grupy trzymającej władzę w Rosji i w ogóle na całym świecie? Władimir Putin? Barack Obama? Nie, to tylko figuranci, którzy być może nawet nie wiedzą, że służą wampirom. Oczywiście nie tym ze „Zmierzchu”, ani nie tym z powieści Brama Stokera, tylko tym prawdziwym.
Załoga eleganckiego jachtu wpływając do małego sycylijskiego portu odnajduje dryfujący ponton z ciałem tajemniczego mężczyzny. Nie jest to topielec - topielcy mają twarze. Śledztwo prowadzi 58-letni komisarz Salvo Montalbano, który coraz mocniej czuje zbliżającą się starość. Czy erotyczna fascynacja młodą porucznik straży przybrzeżnej pozwoli mu zapomnieć o ponurych myślach?