W „Obłokobujaniu” Patti Smith, jedna z ikon nowojorskiego punk rocka, opowiada o swoim dzieciństwie i dorastaniu artystycznym w poetycko-prozatorskim stylu. I, co najważniejsze, robi to dobrym stylu. Niemal tak dobrym jak płyty „Horses” czy „Easter”, z których artystka (piosenkarka, poetka, pisarka, malarka!) jest najbardziej znana. Czyli prawie nieznana, jeśli wziąć pod uwagę skalę jej talentu i osiągnięcia.
Trudno mieć pretensje do technologii ale warto pamiętać, że jej rozwój pociąga za sobą ofiary. Ja czasem zapominam.
Od kiedy polskie kino zeszło na „Psy”, wiadomo, że dezynwoltura, z jaką Władysław Pasikowski traktuje dwudziestowieczną historię Polski, sprzedaje się świetnie. Ostry kontur postaci, rekruckie dialogi, chłopięcy mizoginizm i komiksowa narracja wystarczyłyby reżyserowi do spokojnego życia w willi na przedmieściach – męskie filmy klasy B zawsze znajdą poklask w Kartoflandii, także w wersji komediowej (dość spojrzeć na tuszę Olafa Lubaszenki), jak i easternowej.
Sztuka gdybania jest człowiekowi niezbędna do życia. Gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdyby nasi protoplaści, zamiast zrazić się do ognia raz na zawsze po pierwszym oparzeniu, nie zastanowili się: „a gdybym tak w tamtej sytuacji użył patyka?”. Tworzymy więc równoległe wszechświaty, w których jesteśmy piękni, zdolni i bogaci, świat nas uwielbia, a momenty śmieszności się nie zdarzają. Nie wierzcie, gdy mówią wam, że nie ma co gdybać. To bzdura! Trzeba zawsze mieć alternatywną wersję swojego losu na podorędziu – to kwestia higieny psychicznej.
Jan Jakub Kolski - reżyser filmowy i pisarz o tęsknocie za Afryką i cenie za niedojrzałość rozmawia z Marcinem Kube.