Szkice piórkiem" Andrzeja Bobkowskiego są ulubioną lekturą kolejnych generacji czytelników. Wydane po raz pierwszy przez Jerzego Giedroycia w roku 1957 miały od tego czasu przynajmniej jeszcze pięć wydań u różnych wydawców i nigdy nie bywały przecenione.
Marek Krajewski w pojedynkę zmienił mapę polskiej literatury kryminalnej, wprowadzając ją – niejako przy okazji – na salony niedostępne wcześniej dla literatury gatunkowej. Najnowszą powieścią, „W otchłani mroku”, wrocławski prozaik dowodzi, że jego formuła na bestseller wciąż się nie wyczerpała. Głębia filozoficznych dysput dodaje zaś całości uroku.
Jedzenie – jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało – stało się modne. Wszyscy nagle gotują, przyrządzają i podają posiłki. I o tym opowiadają. W telewizji, na blogach i w książkach, nie tylko tych stricte kucharskich, obserwujemy ostatnio wysyp pozycji łączących sztukę gotowania z szerszym namysłem kulturowym. Skoro jedzenie jest ważną częścią życia, nic zatem dziwnego, że jest też częścią literatury. Pisarze piszą o jedzeniu, konstruując fabuły i zajmując się literaturą faktu. O tym pierwszym przypadku smakowicie opowiada Bogusław Deptuła w „Literaturze od kuchni”, przykładem drugiego jest „Zjadanie zwierząt” Jonathana Safrana Foera, które apetyt – przynajmniej na dania mięsne – odbiera.
Początek roku szkolnego przyniósł newsa, który newsem nie jest, bo ma jakieś pięć lat. Spora część mediów dała się nabrać na odkrycie „Gazety Krakowskiej”, że mianowicie w gimnazjum nie trzeba już czytać „Pana Tadeusza”. Potem się okazało, że tak jest już od roku szkolnego 2008/2009, a w ogóle to epopeja Mickiewicza jest lekturą obowiązkową, tyle że w liceum.
Papuszę odkrył Jerzy Ficowski. Teraz dzięki zainteresowaniu poetką na nowo poznajemy jego twórczość – pisze Marcin Kube.