2 czerwca 2015

Absurdalność bytu

W najnowszej książce Milana Kundery świat, w którym żyjemy, jawi się jako nieistotny – wszystko jest w nim puste i powtarzalne, a indywidualność to tylko złudzenie. Czy nie jest to jednak wystarczający powód do świętowania?

Kto nie zna sztuczek Kundery, ten początkowo może odebrać „Święto nieistotności” tylko jako lekką, żartobliwą powiastkę pełną nonsensownych dialogów i perypetii czterech paryżan. Alain, Charles, Kaliban i Ramon rzeczywiście zastanawiają się, czy anioły mają pępek i kogo Stalin darzył czułością, wymyślają wiarygodnie brzmiący, fikcyjny język i rozmawiają ze zmarłymi postaciami ze zdjęć. Kundera z właściwą sobie błyskotliwością i pewną nonszalancją odmalowuje świat, w którym kobieciarze wznoszą toast za chwałę czystości, Stalin opowiada niedorzeczne anegdoty o polowaniu na kuropatwy, a Kalinin ma problemy z pęcherzem.

Zderzenie wielkiej historii i polityki z opowieściami o przygodach w toalecie tworzy bardzo czeski klimat w powieści autora, który od lat przecież żyje we Francji i pisze w języku Balzaka. Książka skrzy się specyficznym humorem i uwodzi absurdalną fabułą. „Święto nieistotności” to także kolejny w dorobku pisarza językowy majstersztyk, który możemy smakować dzięki wspaniałemu tłumaczeniu nieocenionego Marka Bieńczyka. Wielbiciele Kundery nie powinni być zawiedzeni jego podobno ostatnią książką. Autor nie byłby przecież sobą, gdyby treść powieści miała być tylko czystą błazenadą, a jej styl flirtem z czytelnikiem.

Zza perypetii bohaterów przeziera bowiem trochę bolesna, a trochę kojąca świadomość, że świata nie da się zmienić na lepsze, a jedyny opór, jaki możemy mu stawić, to nie brać go całkiem na poważnie. W „Święcie nieistotności” znajdziemy to, co zwykle u Kundery: samotność, potrzebę bliskości i przyjaźni, poczucie nieprzystawalności, niemożność porozumienia się z drugim człowiekiem i uchwycenia sensu życia. Błahość i daremność istnienia nie jest jednak powodem rozpaczy bohaterów, którzy jawnie z niej kpią. Absurdalność bytu tym razem wydaje się całkiem znośna.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także