Recenzja
Biografia, czyli interpretacja
Hannah Arendt postawiła sobie za cel demitologizację Rahel Varnhagen. Zamiast zbliżyć się do prawdy, stworzyła jednak własny mit na temat jednej z najciekawszych kobiet doby romantyzmu.
Książka o niemieckiej pisarce powstaje jeszcze przed głośnymi „Korzeniami totalitaryzmu” i „Eichmannem w Jerozolimie”. Tuż po obronie doktoratu o pojęciu miłości u Augustyna (1928) w ręce Arendt wpadają listy Varnhagen. Od tego momentu rozpoczyna się jej “wielka przyjaźń” z Żydówką, która na przełomie XVIII i XIX wieku prowadziła jeden z najpopularniejszych salonów ówczesnego Berlina. Poddasze przy Jägerstrasse – dzięki żydowskiej „egzotyczności” – gromadziło tłumy. Bywali tam królewicze i książęta, dyplomaci, artyści, aktorzy, filozofowie, tak wielkie postaci jak Humboldt, Schlegel, Schleiermacher, Chamisso, Genz. W 1933 roku Arendt zmuszona jest opuścić Niemcy. Do ukończenia biografii brakuje dwóch rozdziałów. Podczas wojennej tułaczki ginie rękopis „Rahel”, ale praca zostaje szczęśliwie odnaleziona. Ostatnie rozdziały powstają w Paryżu. Kolejne dwadzieścia lat maszynopis leży w szufladzie, dopiero po wielokrotnych namowach przyjaciół i członków Instytutu Leo Baecka autorka publikuje książkę.
„Rahel” już od momentu publikacji jest biografią kontrowersyjną. Przede wszystkim krytyce poddana zostaje sama metoda pracy badawczej. Broch zaznacza, że informacje dotyczące życia Varnhagen przemieszane są z rozważaniami historycznymi, brakuje precyzji przy podawaniu danych biograficznych, zarzuca jej się „abstrakcyjną pornografię”, czyli operowanie suchymi faktami bez szczegółowych informacji o miejscach i datach. Jaspers wytyka Arendt próbę rozprawienia się z kwestią żydowską za pomocą Rahel, którą traktuje jako pretekst do snucia własnych rozważań. Oprócz zafałszowania obrazu oświecenia Arendt ogranicza rolę głównej bohaterki do bycia Żydówką, przez co odziera ją z reszty osobowości.
Obaj krytycy mieli niewątpliwie rację. Pisarka podkreśla, że nigdy nie chciała stworzyć książki o Rahel, o jej osobowości, pozycji w romantyzmie, kulcie Goethego, znaczeniu salonu na tle epoki ani o jej życiu intelektualnym czy światopoglądzie. Zamysłem Arendt było „opowiedzieć historię życia Rahel tak, jak mogłaby to zrobić ona sama”. Niestety, zrobiła coś zupełnie odwrotnego. „Rahel Varnhagen” jest przede wszystkim interpretacją, bez wątpienia ciekawą literacko, ale wciąż interpretacją, a nie rzetelną biografią. Fakty i cytaty wycięte z listów oraz pamiętnika są swobodnie wplatane w narrację Arendt, która nie tyle patrzy oczami Rahel, co stawia ją na swoim miejscu. W ten sposób doprowadza do sytuacji, gdy częściej ma się do czynienia z przemyśleniami biografa podszywającego się pod bohatera niż ze świadectwem historycznym. Obok narracyjnego chaosu, barierą, którą stawia przed czytelnikiem książka, jest język. Bywa, że jest on potoczny, nawet dowcipny. Zdarzają się jednak miejsca, w których Arendt daje się ponieść filozoficznym dywagacjom, a te bywają kompletnie niejasne, przy tym niezupełnie umotywowane w przypadku biografii.
W polskim wydaniu „Rahel Varnhagen”, prócz traktatu Arendt, znaleźć można wybór listów, fragmenty pamiętników, kalendarium, bibliografię (wszystko to zamieszczone również w wydaniu oryginalnym) oraz posłowie Katarzyny Leszczyńskiej. Dzięki temu czytelnik może samodzielnie zapoznać się z główną bohaterką i wyrobić sobie własne zdanie na jej temat.