Recenzja
Bownik demontuje
Ledwo „Disassembly” zdążyło zadebiutować na rynku, a już zostało okrzyknięte jednym z ważniejszych wydarzeń artystycznych ostatnich lat.
„Disassembly” (czyli demontaż) to cykl fotografii jednego z naszych bardziej wziętych artystów – Pawła Bownika. Zdjęcia można był”, podsumowującej ostatnią dekadę w rodzimej sztuce. Dzięki wydawnictwu Mundin można obejrzeć całą serię fotografii Bownika w formie eleganckiego art booka.
Tematem cyklu jest demontaż kwiatów, rzecz niebanalna. Bownik najpierw rozparcelowuje kwiaty, dokonując swoistej atomizacji, by później, odtworzyć je w możliwie bliskiej oryginałowi formie. Instrumentarium artysty to kleje, ołówki, linki i linijki. Dzięki czasochłonnemu procesowi demontażu oraz jego dokumentacji udało się Bownikowi zrealizować co najmniej dwa cele (poza czysto estetycznym). Po pierwsze, jego buchalteryjna praca to autorski komentarz do długiej historii scjentyzmu. Zdjęcia z cyklu przypominają dawne miedzioryty – znika gdzieś sens, bardziej liczy się ścisły wykres, linia prosta czy człowiek wpisany w koło. „Disassembly” to także dosłownie pojęta martwa natura. Bownik uśmierca rośliny tylko po to, by odtworzyć je na potrzebę fotografii. Piękno za wszelką cenę.
Pisząc o artbooku Bownika nie sposób nie napomknąć o wydawcy – poznańskim Mundin. Sukces „Diassembly” to także sukces nowej oficyny. Mundin to wypadkowa artystycznego dozoru Honzy Zamojskiego i finansowego zaplecza Grażyny Kulczyk. Jeśli kolejne propozycje wydawnictwa utrzymywać będą jakość pracy Bownika, to na pewno warto będzie na nie czekać.