10 września 2012

Czarny ocean pamięci

Książka Rana Dasgupty jest opowieścią o pasji i pragnieniu spełnienia marzeń za wszelką cenę.

 

„Solo” Rana Dasgupty otwiera sugestywny obraz. Na skutek wzniesienia tamy pewne miasto zostało zalane wodą. Osiemdziesiąt lat później zaporę rozebrano. Gdy poziom rzeki opadł, ukazały się pokryte mułem i wodorostami ulice, stare budynki, dawne modele aut, słowem: przeszłość. Zapomniane znów dało o sobie znać. Jeśli to miasto potraktujemy jako metaforę pamięci, to Ulrich – bohater „Solo” – będzie jego najczulszym i jedynym archeologiem.

 

Ulrich, prawie stuletni, ociemniały starzec snuje pasjonującą opowieść o swoim życiu. Urodzony na początku XX wieku w Bułgarii, w dobrze sytuowanej rodzinie, był świadkiem najważniejszych wydarzeń minionego stulecia: wojen, przewrotów i rewolucji. Doświadczył komunizmu i dwuznacznych uroków demokracji. Mieszkał w międzywojennym Berlinie i komunistycznej Sofii. Wspomina opanowane przez mafię Tbilisi lat 90. i Nowy Jork XXI wieku. Rozmyśla o muzyce (jest niespełnionym skrzypkiem), dawnych miłościach i eksperymentach chemicznych, nad którymi bezowocnie spędził szmat czasu (marzył o wynalezieniu nowego tworzywa).

 

To nagromadzenie wątków może budzić wątpliwości – czy pisarz zapanował nad wszystkimi elementami powieści, czy nie połączył ich cokolwiek przypadkowo? – które jednak rozwiewają się w czasie lektury. „Solo” przyjemnie zaskakuje: mamy pełnokrwistego bohatera i spójną, zajmującą narrację. Dodatkowym atutem powieści jest jej klasyczny, elegancki język – brawa dla Michała Kłobukowskiego za świetne tłumaczenie.

 

Książka Dasgupty to rzecz o pasji i pragnieniu spełnienia marzeń za wszelką cenę. Tą ceną, jak podpowiada tytuł, jest samotność: oprócz doglądającej go sąsiadki Ulrich nie ma nikogo. Pozostały mu tylko wspomnienia i „sny na jawie”, wymarzone, alternatywne historie jego życia, które wypełniają drugą połowę powieści. To one są prawdziwym dziełem Ulricha, wirtuoza pamięci. Lektura obowiązkowa.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także