29 maja 2013

Miłość w Gotham

„Jeden” jest o wiele lepszą książką niż „Niskie pobudki”. Świetlicki zrezygnował w niej z politycznej doraźności spod znaku „obśmiać lewaka, wkurwić mentalnego pedała”, by zająć się tym, co absolutnie najważniejsze. Bo „Jeden” jest książką o miłości i umieraniu, o początku i końcu, euforii i rozczarowaniu.

To rzecz spójna, konsekwentna, bardziej otwarta i intymna niż poprzednia, mimo że – jak stwierdził poeta podczas spotkania promującego tomik – najintymniejszych wierszy w niej nie zamieścił. I wreszcie: czuć w „Jeden” powiew świeżości, lekkość pisania (o której zresztą świadczy liczba wierszy – jest ich dwa razy więcej niż w poprzednich tomach), co bezpośrednio przekłada się na czytelniczą przyjemność.

 

Zdzieram maszynką starość i śmierć z twarzy

 

„Kim jestem? Zaledwie kochankiem. / Wytrawionym kochankiem” pisze Świetlicki w „Starym poecie”, ironicznie ogrywając znane powiedzenie o winie („im starsze, tym lepsze”). Bohater wierszy, mimo że coraz starszy, w niczym lepszy nie jest. Starość to nic innego, jak mozolne zbliżanie się do mety, bezowocne powtarzanie tych samych gestów, zaklinanie codzienności, lęk przed końcem: „Umiem mówić miłość. / Umiem te gesty. / Umiem te wybiegi. / Kłopot z miłością. / Poprzez umiejętność / przedziera się niepewność” („Kłopot z miłością”).

 

Coraz więcej linijek pisze Świetlicki o śmierci, a swojego bohatera traktuje coraz mniej czule: „Ledwo żywa legenda, stwór bajkowy, wampir, / Pinokio z długim nosem, wymierzonym prosto / w wiatraki” („Swoja bajka”). Nieprzypadkowo w tej wyliczance pojawia się wampir, bowiem bohater Jeden – tak jak i bohaterowie wcześniejszych książek Świetlickiego – nie jest samowystarczalny, potrzebuje kobiecej miłości, to one go napędzają („znowu / mam życie, ona mi je robi”, „O.”; „ty jesteś / pięknym mną, mną ciekawym, mną podniecająco / nieśmiertelnym”, „Nielęk”). Jest też nowe, zaskakujące wcielenie Marcina – Batman; Batman, który przechodzi na emeryturę.

 

Opuszczam Gotham, czyli nowy początek

 

Kraków – miasto, które w wierszach Świetlickiego pojawia się od samego początku – w „Jeden” przemienia się w Gotham; w wierszu pod tym tytułem narrator wykrzykuje: „OPUSZCZAM GOTHAM / Z KOBIETĄ-KOTEM! TAK!”, i jest w tym krzyku jakaś euforia, ulga, łaknienie nowego początku. Oczywiście wszystko to podszyte niepewnością. Czy się uda, czy ma sens? „Gotham” to punkt przełomowy tomu: w kolejnych kawałkach pojawia się więcej światła, a poszczególne linijki układają się w historię nowej, jeszcze niedokończonej miłości. Najważniejsze pytanie, jakie pada w „Jeden”, brzmi „czy mnie kochasz?”. Jaka jest odpowiedź – okaże się następnym tomie.

 

Książki, o których pisał autor