Recenzja
Duchy polskie
Zyta Oryszyn pisała “Ocalenie Atlantydy” ponad dwadzieścia lat, przez ten czas niczego nie publikując. Trzy lata temu w „Kanonie Literatury Podziemnej” wydawnictwa Bellona, ukazały się dwie jej powieści napisane w latach 70’ i 80’. Była jedyną kobietą–pisarką uwzględnioną w „kanonie” drugiego obiegu, a jednocześnie na tle innych pojawiających się tam nazwisk (m.in. Kisielewski, Głowacki, Orłoś), autorką słabo znaną.
Do 2009 roku nie wznowiono ani jednej z jej książek. Wydawało się, że zamilkła na dobre. Zaniedbanie jej twórczości przez rodzimych wydawców może dziwić, szczególnie przy popularności innych “postsocjalistycznych” pisarek ze środkowej Europy w naszym kraju. Tak jak Aglaja Veteranjii czy Oksana Zabużko, Zyta Oryszyn mierzy się w swojej prozie z doświadczeniem traumy życia w systemie totalitarnym. Czerpie z własnych doświadczeń i specyficznie kobiecej psychiki. Podobnie jak wspomniane wcześniej pisarki, a także noblistka Herta Muller, Oryszyn opisuje komunistyczną rzeczywistość, odrzucając realizm i tworząc świat, któremu najbliżej do makabreski.
„Ocalenie Atlantydy” jest kontynuacją wątków rozpoczętych w publikowanych w drugim obiegu powieściach. Bohaterami najnowszej książki autorki „Madame Frankenstein” są uchodźcy z kresów, osadzeni na ziemiach odzyskanych. W ich dziejach jak w soczewce skupia się symbolika polskiego zniewolenia i wykorzeniania. Poezja miesza się tu z obłędem, Jung z kresowym romantyzmem. Oddana przez rwaną, niespójną chronologicznie narrację schizofreniczna tożsamość postaci w miarę rozwoju akcji zyskuje coraz bardziej absurdalny wymiar, wywodząc w pole czytelnika, oczekującego jej stopniowej adaptacji do nowych warunków. Czasy się zmieniają, ale bohaterowie żyją wciąż razem ze zwiezionymi przez siebie do obcego kraju duchami.
Jak wyznaje na zakończenie alter ego autorki, pisanie jest formą przepracowywania traumy przez tytułowe ocalanie Atlantydy – świata, który został wyparty, ale wciąż doprowadza wywodzących się z niego ludzi do szaleństwa. To interesujące świadectwo dorastania w totalitarnym reżimie, naszpikowane aluzjami do polskiej tradycji romantycznej. Ale dla czytelnika nieobeznanego z tym kontekstem jest to lektura trudna, hermetyczna, niedająca się odczytać na uniwersalnym, egzystencjalnym poziomie.