Recenzja
Góra Tajget
Annę Dziewit-Meller jako osobę popularyzującą czytelnictwo śledzę już od dłuższego czasu. Od książek polecanych na weeked w telewizji śniadaniowej, po kanał internetowy We book, obecnie serwis internetowy Buk Buk. Sposób w jaki mówi o książkach, budzi podziw, zazdrość oraz chęć odwiedzenia pobliskiej księgarni, więc jak opisać książkę autora, który o książkach wie wszystko?
Marcin Meller jako promotor twórczości żony okazał się bezkonkurencyjny. To dzięki niemu dowiedziałam się, że coś się tworzy. A kolejne wpisy tylko dodatkowo podsycały moją ciekawość, głównie ze wzgledu na tematykę II Wojny Światowej. Recenzje Magdaleny Grzebałkowskiej czy Sylwii Chutnik były dodatkowym bodźcem, ale również dawały do myślenia, dlaczego wszyscy mówią o tej książce. Po pierwszych kilku stronach juz wiedziałam dlaczego książka wzbudza tyle emocji. Miałam wrażenia, że oglądam serwis informacyjny,
w którym przywijają się newsy o pijanych matkach, porzuconych dzieciach, informacje które zapadają gdzieś w pamięci i budzą lęk, że coś takiego dzieje sie tóż obok.
Autorka opowiada historie, skrywane gdzieś pod powierzchnią, o których boimy sie myśleć, wolimy nie pamiętać. Równolegle opisuje współczesną historię Sebastiana i jego rodziny oraz wydarzenia z okresu II Wojny Światowej, akcję T4. Sebastian, Gertruda, Zefka, Ryszard, Adik to współbohaterowie książki. To co ich łaczy to strach. Boją sie o życie nowonarodzonego dziecka,
o własne życie, czują strach przed nieznanym. Niepokój burzy codzienność, a strach jest wręcz dziedziczony i przekazywany kolejnym pokoleniom. Rzeczywistość, która z pozoru daje poczucie bezpieczeństwa skrywa tajemnice przeszłości, nieludzkie okrycieństwo, tajemnice rodzinne i śmierć setek dzieci.
Anna Dziewit-Meller zabiera nas w świat zwykłych ludzi, opisuje ich losy, lęki, strachy. Poprzez tą zwykłość opisane historie stają się niezwykłe, bo równie dobre, to mogły być nasze doświadczenia. Zostawia nas też z pytaniem czy warto sięgać, wręcz grzebać w historii. Autorka opisując akcje T4 burzy spokój przywołując demony przeszłosci, wyciąga na powierzchnie wszystko to o czym tak bardzo chciałoby się zapomnieć i wymazać z pamięci. Góry Tajget nie da się tak łatwo zapomnieć Jest ona drogowskazem pokazującym w którym kierunku musimy patrzeć i co robić aby historia nie zatoczyła koła.
Książkę polecam nie tylko pasjonatom historii ale wszystkim tym którym wydaje się, że żyjemy w bezpiecznym świecie, w którym nic nam nie zagraża.