13 marca 2013

James niewykorzystanych szans

Henry James uważał „Ambasadorów” za swoje największe osiągnięcie. Doprowadzona do perfekcji technika strumienia świadomości i pogłębiony portret Paryża początku XX wieku sprawiały, że czytelnik miał do czynienia z prawdziwym dziełem sztuki. Po lekturze reedycji polskiego wydania pojawiają się jednak poważne wątpliwości, czy powieść przetrwała próbę czasu.

 

Choć „Ambasadorowie” ukazali się w 1903 roku, powieść tkwi głęboko w XIX wieku. Bogate opisy paryskiej architektury i mieszczańskich wnętrz pokazują pełne czułości przywiązanie Jamesa do świata przedmiotów. Mistrzostwo pisarza polega między innymi na tym, że świat ten oglądamy oczami głównego bohatera, Lewisa Strethera, Amerykanina w średnim wieku, który wyrusza do stolicy Francji z ważną misją od swojej ukochanej. Zamiast syna bogatej pani Newsome Strether odnajduje jednak radość życia z dala od drobnomieszczańskiej Ameryki. Momentami „Ambasadorowie” stają się wzruszającym studium pamięci, w której poprzez kontakt z artefaktami kultury Starego Kontynentu dokonuje się zmiana naznaczonego purytańskimi zasadami punktu widzenia głównego bohatera.

 

Nowe wydanie powieści Jamesa obnaża jednak wszystkie jej słabości. Już sama okładka sprawia, że „Ambasadorów” niesłusznie można ustawić na jednej półce z popularnymi romansidłami. Pretensjonalne zdjęcie dwojga kochanków wyraźnie nie pasuje do rozterek dojrzałego mężczyzny, którym poświęcona jest powieść. Głównym problemem książki jest jednak tłumaczenie z lat sześćdziesiątych autorstwa Marii Skibniewskiej. O ile uznana tłumaczka sprawnie poradziła sobie z wielokrotnie złożonymi zdaniami Jamesa, o tyle dialogi są rażąco wręcz papierowe. Oczywiście, można powiedzieć, że James chciał w ten sposób pokazać fasadowość relacji międzyludzkich i nieporadność Amerykanina w Europie. Chwilami jednak kontrast między rozmyślaniami głównego bohatera, a słowami które kieruje do innych postaci jest na tyle wyraźny, że powieść ociera się o niezamierzony komizm. W ten sposób odbiór prozy Jamesa jest zaburzony, gdyż upada misternie budowana prawda psychologiczna bohaterów, która była dla amerykańskiego pisarza tak doniosła.

 

Należy docenić renesans twórczości Jamesa dokonujący się za sprawą wydawnictwa Prószyński i S-ka. Warto jednak zachęcić wydawnictwo do większej odwagi w kształtowaniu polskiej recepcji twórczości pisarza. Niewątpliwie bowiem istnieje miejsce na nowe tłumaczenia dzieł autora „Portretu Damy”. To uczyniłoby jego twórczość aktualną również dla dzisiejszego czytelnika.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także