Recenzja
Karykatura wiktoriańskiej powieści
Miłośnicy wiktoriańskich powieści, którzy sięgną po „Ruth” Elizabeth Gaskell, mogą się bardzo zawieść. Uczuciowe rozterki tytułowej bohaterki toną bowiem w skomplikowanych i przydługich zdaniach, które z kartki na kartkę stają się coraz bardziej irytujące.
Problemy z „Ruth” zaczynają się już od strony tytułowej. Okazuje się, że Elizabeth Gaskell napisała swoją powieść po polsku, gdyż trudno znaleźć imię i nazwisko polskiego tłumacza. Ta decyzja wydawnicza wydaje się jednak trafiona, gdyż jakość tłumaczenia pozostawia wiele do życzenia. Wielokrotnie złożone zdania, naturalne dla dziewiętnastowiecznej angielszczyzny, dla polskiego czytelnika mogą brzmieć sztucznie. Momentami naprawdę trudno zrozumieć, o co chodzi narratorce powieści. Przykładowo dowiadujemy się, że „(…) pan Bradshaw dumny był ze swego godnego podziwu pokierowania rozmową tak, aby Jemima czuła, iż zawdzięcza jego pobłażliwość, czy też wyrozumiałość, zabiegom pana Farquhara (…)”. W efekcie stylowa powieść Gaskell po polsku staje się karykaturą romansidła. Pretensjonalny styl miesza się w niej z karkołomnymi konstrukcjami językowymi.
Tymczasem „Ruth” trafnie ukazuje skomplikowaną sieć społecznych zależności w Anglii połowy XIX wieku. Pochodząca z niższych sfer bohaterka spotyka się z ogromną wielkodusznością przedstawicieli klasy średniej, za co musi zapłacić ogromną cenę. Na przestrzeni powieści Ruth raz jest symbolem niewinności, innym razem kobietą upadłą, a w końcu i czułą matką. Tożsamość postaci zdeterminowana jest obarczonym klasowymi uprzedzeniami spojrzeniem innych bohaterów książki. Wydana w 1853 roku powieść jest bowiem jednym z pierwszych symptomów wiktoriańskiego pesymizmu. W obliczu nędzy robotników i kolejnych „osiągnięć” systemu industrialnego twórcy stopniowo wyzbywają się wzniosłych ideałów na rzecz naturalistycznego portretowania bezwzględności ludzkiego życia.
Niestety, jeśli nawet polski czytelnik przebrnie przez ponad pięćset stron powieści, zatrzyma się najpewniej wyłącznie na uczuciowym aspekcie relacji między postaciami. „Ruth” pokazuje więc, że wiktoriańskie powieści domagają się ze strony wydawnictw większej dbałości o językową stronę tłumaczenia. Zyskają one dzięki temu należną im głębię, która pozwoli czytelnikowi nie tylko się wzruszyć, ale i czegoś się dowiedzieć.