23 grudnia 2013

Marsz do kawiarni!

My, współcześni, przestaliśmy dbać o pisarzy. Odebraliśmy im status gwiazd. Często nie wiemy nawet, jak wyglądają. Jeśli już przeczytamy ich książkę, niekoniecznie chce nam się od razu iść na spotkanie autorskie, a już z pewnością mało który autor może liczyć – jak mógł choćby Kazimierz Przerwa-Tetmajer – na darmową kawę czy napoleonkę w pobliskim lokalu. Skończył się pewien czas, a wraz z nim zniknęły z map miasta kawiarnie literackie – miejsca spotkań i widowisk zarazem. Na wielką podróż do tego minionego świata zaprosił nas w swojej nowej książce Andrzej Makowiecki, prócz nostalgii oferując także porządną porcję wiedzy o historii Warszawy i wielką dawkę sumiennego, imponującego rzetelnością literaturoznawstwa.

 

Większości z nas autora tej książki nie trzeba przedstawiać. Profesor Makowiecki to marka, symbol jakości naukowej, o którą coraz trudniej, a dla szerokiej rzeszy wychowanej na pewuenowskich podręcznikach, czyli tzw. czarnej serii, autor tomu o Młodej Polsce, z którym niejeden z nas spędził długie przedmaturalne noce. Chęć popularyzowania nauki w autorze pozostała do dziś, czego świadectwem „Warszawskie kawiarnie literackie”, książka nie tylko dla specjalistów.

 

Po wielu godzinach zastanawiania się nad tym, czy zamiar popularyzacji udało się zrealizować, dochodzę do wniosku, że tak, choć w trakcie lektury towarzyszyły mi co do tego wątpliwości. Należy bowiem zaznaczyć, że autor bardzo wysoko ocenił stan wiedzy ogólnej swoich czytelników (bez urazy) i, wymagając niezłego obycia ze środowiskiem literackim omawianych epok, postawił ich w efekcie przed dość trudnym zadaniem. Książka jest bowiem nieprawdopodobnie „gęsta”, do czego czytelnik albo może się przyzwyczaić, albo czego – przynajmniej na początku lektury – może się przestraszyć, bojąc się tak naprawdę własnej niewiedzy. Niemniej – i to jest właśnie świadectwem wielkiego kunsztu – z biegiem narracji to, czego nie wiemy, przestaje nas obchodzić, bo dajemy się wciągnąć w pasjonującą opowieść, która przynajmniej częściowo pozwala nam uzupełnić dotychczasowe luki.

 

Widać, że za tekstem stoją imponujące badania literackie i okołoliterackie oraz nieprzeciętna znajomość realiów. Największy nacisk autor położył na omówienie najsłynniejszych kawiarni dwudziestolecia: Pod Picadorem, Ziemiańskiej, IPS-u i SiM-u. Makowiecki wyszedł jednak poza stolik Skamandrytów i młodego Gombrowicza, dzięki czemu poznajemy także literacką Warszawę okresu okupacji, a następnie problemy i radości literatów powojennych. Dwudziesty wiek w pigułce? Może za dużo powiedziane, ale jakże to dobrze, że nie! Tytuł „Warszawskie kawiarnie literackie” dokładnie odpowiada treści książki, autor zadbał o konsekwentne i gruntowne przyjrzenie się konkretnemu kulturowemu zjawisku, uzupełniając je jedynie o to, co jest tutaj potrzebne.

 

Tworząc panoramę, Makowiecki uniknął banałów i dostarczył czytelnikom treści nietuzinkowych, mało znanych i solidnych. Przyjmuje się je z zachwytem, bo nie sposób z nimi polemizować.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także