18 września 2014

Migawki

Cudownie lapidarna, niezwykle osobista, zadziwiająco odkrywcza – taka jest pierwsza niebiograficzna książka poświęcona tak dokumentnie, wydawałoby się, zbadanemu twórcy, jak Jarosław Iwaszkiewicz. „Spotkać Iwaszkiewicza. Nie-biografia” pod redakcją Anny Król powinna trafić na listę lektur obowiązkowych nie tylko dla polonistów.

 

„Spotkać Iwaszkiewicza” to lektura na jedno popołudnie – nie tylko ze względu na swoją objętość (niespełna dwieście stron niewielkiego formatu), lecz także dlatego, że jest to rzecz niesłychanie wciągająca. To kolaż, pozbawiony chronologii czy ambicji pełnego i wiernego portretu zlepek tekstów, nieencyklopedyczna układanka.

 

Każda z trzech części książki rzuca nowe światło na życie i twórczość pisarza. W pierwszej z nich znalazły się wywiady z bliskimi Iwaszkiewicza – Anna Król stawia przemyślane i nieoczywiste pytania Wiesławowi Kępińskiemu (przybranemu synowi Iwaszkiewiczów), Marii Iwaszkiewicz (córce pisarza) oraz Zofii Dzięcioł (długoletniej gosposi w domu w Stawisku). Trzy perspektywy, trzy typy osobowości przebijają wyraźnie przez te rozmowy.

 

Druga część to mini-eseje młodych badaczy literatury. Próżno by jednak szukać tu ciężkawych, rozpraw poprzetykanych gęsto przypisami i utkanych z fachowych terminów. Te teksty to raczej osobiste wyznania, próby wyjaśnienia fascynacji postacią i twórczością Iwaszkiewicza. I to właśnie ta część „Nie-biografii”, ten zbiór mniej lub bardziej przypadkowych spotkań z twórcą jest zachętą – czy może nawet prowokacją – do odkrycia Iwaszkiewicza (lub poznania go na nowo). Anna Król zaprasza do „dokładania kolorów” do wyłaniającego się z książki portretu na własną rękę. A siła jej perswazji jest na tyle duża, że pisząca te słowa pozwolę sobie na osobistą wycieczkę. Przez całą lekturę towarzyszyło mi wspomnienie egzaminu z literatury współczesnej, zdanego być może tylko dzięki fascynacji „Matką Joanną od Aniołów”, fascynacji na tyle silnej, by niby-mimochodem zmienić przedmiot rozmowy z niedoczytanego do końca tomiku poezji któregoś ze Skamandrytów na wyjątkowość twórczości Iwaszkiewicza. Kiedy nawet szczegóły fabuły zginęły w odmętach pamięci, pozostały odczucia, które opowiadanie wzbudziło. I chyba w tym właśnie dopatrywać się można geniuszu pisarza: w niewiarygodnej zdolności do wciągania czytelnika w nastrój opowiadanych historii, do emocjonalnego angażowania go na najwyższym poziomie.

 

Ostatnią część stanowią niepublikowane dotąd listy. Autorzy „Spotkać Iwaszkiewicza” sprostali niełatwemu zadaniu, jakim jest zachowanie oryginalności podczas mierzenia się z badaną i opisywaną od lat twórczością. Kolaż, który oddają w ręce czytelnika, ma jeszcze jedną ogromną zaletę: jest zachętą do sięgnięcia do dzieł Iwaszkiewicza, a nie jedynie próbą ich ujęcia w karby naukowej rozprawy. A nie jest to wśród pozycji krytycznoliterackich częste. Wielkie brawa.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także