25 marca 2013

Mroczny kryminał w słonecznej Australii

„Człowiek nietoperz” potwierdza silną pozycję Jo Nesbø wśród skandynawskich mistrzów kryminału. Jak na debiut, powieść – w oryginale wydana w 1997 roku – zaskakuje twórczym potraktowaniem schematu, który dopiero później stanie się rozpoznawalny na całym świecie.

 

Miłośnicy mrocznych i zimnych norweskich krajobrazów zdecydowanie się zawiodą, gdyż akcja powieści Nesbø rozgrywa się na słonecznych Antypodach. Paradoksalnie jednak między ojczyzną pisarza a Australią można znaleźć wiele podobieństw. Przede wszystkim w zbiorowej wyobraźni oba kraje funkcjonują jako wymarzone miejsca do mieszkania i w obu przypadkach jesteśmy w błędzie. Australia jawi się tutaj jako kraj handlarzy narkotyków i brutalnych przestępstw na tle seksualnym. Z każdą stroną widać dużą pracę, jaką wykonał autor, by we właściwy sposób oddać specyficzne australijskie realia. Sprawa morderstwa jest więc, jak to zwykle u Nesbø bywa, jedynie pretekstem do uruchomienia całego mnóstwa społecznych napięć. Mamy więc konflikt między Aborygenami a białymi Australijczykami, problemy współczesnych mieszkańców z kryminalną przeszłością ich przodków oraz aktualne kłopoty mniejszości homoseksualnych. Jeśli doda się do tego aborygeńskie legendy, momentami można odnieść wrażenie, że autor podejmuje zbyt wiele – potraktowanych pobieżnie – wątków. Szybko staje się więc jasne, że mamy do czynienia z początkami literackiej kariery pisarza. Nesbø brakuje tutaj jeszcze zwięzłości języka, którą widać przykładowo w „Łowcach głów”, bez wątpienia najlepszej powieści pisarza. Odbija się to na konstrukcji powieści, która wydaje się zbyt oczywista. Przykładowo Harry Hole w długich monologach opowiada kochance o swojej trudnej przeszłości, co pozwala czytelnikowi zorientować się, jakie informacje mogą być istotne. Problematyczny jest również styl. Norweski prozaik potrafi „zaskoczyć” taką frazą, jak „rzucili się na siebie jak dwa gotowe do parzenia się borsuki”. Niezmierzony komizm tego fragmentu pokazuje pisarza jeszcze nieporadnego, lecz przy tym poszukującego formuły dla swoich kryminałów.

 

Najlepsze w skandynawskich kryminałach jest to, że wartkość ich akcji jest tak niebywała, iż autorom jesteśmy w stanie wybaczyć wszelkie niedostatki. Nie inaczej jest w przypadku „Człowieka nietoperza”, który nie tylko zaspokaja ciekawość fanów serii, lecz także obala funkcjonujące w życiu codziennym stereotypy.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także