4 marca 2014

Okruchy historii

Andrzej Pilipiuk jest pisarzem znanym przede wszystkim z rubasznych opowieści o wiejskim bimbrowniku-egzorcyście Jakubie Wędrowyczu. W przesiąkniętym historią tomie opowiadań „Carska manierka” udowadnia jednak, że potrafi być nie tylko poważny, ale wręcz refleksyjny.

 

„Carska manierka” to zbiór tekstów z historią w tle, z historią tak umiłowaną przez pisarza, będącego przecież z wykształcenia archeologiem. Bohater występujący w większości opowiadań, Robert Storm, nie jest wprawdzie polskim odpowiednikiem Indiany Jonesa, ale posiada prawdziwy talent do rozwiązywania zagadek z przeszłości. Dzięki sile intelektu i ponadprzeciętnej wiedzy historycznej jest w stanie odczytać zaszyfrowaną wskazówkę dotyczącą miejsca ukrycia skarbu, odkryć, dlaczego autor pewnych fotografii oberwał od dziarskiego staruszka młotkiem w głowę, czy też odnaleźć miejsce pochówku bohaterów z powstania styczniowego. Tylko w miłości nie ma szczęścia.

 

Pilipiuk, jak przystało na pisarza tworzącego pod etykietką „literatura fantastyczna” nie pozostawia jednak historii samej sobie. Wplata w swoje opowieści wątki fantastyczne, igra z historiami alternatywnymi, a także bawi się spekulowaniem o konsekwencjach podróży w czasie. Nie zapomina również o teoriach spiskowych i tajemnych, działających przez wieki organizacjach, przypominających zakony okultystyczne lub loże masońskie. Odważnie zbiera okruchy historii i tka z nich sieci na tyle misterne i oryginalne, by przykuć czytelnika do książki i zmusić go do powtarzania w myślach: „Jeszcze tylko jedno opowiadanie i już naprawdę idę spać”. Śmiałkom, którym uda się książkę łatwo odłożyć – szczerze gratuluję.

 

O ile moje odczucia względem powieści Pilipiuka są najczęściej ambiwalentne, o tyle bardzo cenię jego krótkie formy. W zbiorze opowiadań łatwiej oddzielić od siebie absurdalne niekiedy pomysły, łatwiej postawić fabularne granice i uniknąć nadmiernego mieszania wątków, stylów i konwencji. W krótkiej formie pisarz nie nabiera rozpędu, który prowokowałby występowanie koncepcyjnych zgrzytów, w odpowiednim miejscu stawia natomiast kropkę i zamyka całość trafną puentą.

 

Historyczno-fantastyczny misz-masz „Carskiej manierki” to doskonała kontynuacja konwencji, którą czytelnik poznał już w „Szewcu z Lichtenrade”. Konwencji niezwykle przyjemnej i – na szczęście – płodnej. Zwłaszcza w rękach człowieka, który z historii i literatury uczynił sposób na życie.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także