Recenzja
Polska Walcząca
Jeżeli uważasz, że świat przedstawiony na fotografiach Wilczyka nie jest częścią Twojego świata i należy raczej do tej „innej”, bandyckiej i patologicznej Polski, z którą Ty, człowiek kulturalny, masz niewiele wspólnego, to najwyższa pora pozbyć się mieszczańskiego samozadowolenia.
Wspólna publikacja Karakteru i łódzkiej galerii Atlas Sztuki dobitnie pokazuje, że w napisach na ścianach polskich bloków przegląda się jak w lustrze kultura oficjalna Polski posttransformacyjnej oraz jej główne, zwykle niebudzące sprzeciwu narracje.
Na początek ustalmy: to nie jest książka o piłce nożnej, choć większą jej część zajmują wykonane w latach 2009–2014 fotografie ukazujące kibicowskie napisy na murach osiedli z trzech polskich aglomeracji (kolejno: Kraków, GOP i Łódź). Nie jest to też album u utajonych talentach plastycznych naszych kibiców – obok dziełek wymagających jakichkolwiek zdolności manualnych Wilczyk umieścił tu też napisy szpetne i koślawe, wykonywane w biegu.
Nie można też traktować „Świętej wojny” jako surowego dokumentu, z którego dałoby się jedynie wysnuć konkluzję w rodzaju „pełne nienawiści napisy dotyczące klubów piłkarskich i ich sympatyków towarzyszą nam codziennie w znoju życia na polskich osiedlach”. Galerię zdjęć z blokowisk poprzedzają tu trzy dłuższe teksty – dwa z nich mają charakter interpretacyjnych esejów (mowa o „Pueri” Joanny Tokarskiej–Bakir oraz „Polsce Walczącej” Anny Zawadzkiej), natomiast „Święta wojna” Adama Mazura (tak, cały zbiór nosi ten sam tytuł) pozwala umieścić omawianą kolekcję fotografii w szerszym kontekście całokształtu twórczości Wilczyka.
Chwytając się terminologii brytyjskich komentatorów sportowych: lektura „Polski Walczącej” należy do niekwestionowanych „highlights” tego albumu. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to tekst szalenie ważny, a zarazem – ze względu na niszowość publikacji, w której się znalazł – skazany na to, że nie zostanie dostrzeżony i doceniony. Zawadzka, socjolożka z Polskiej Akademii Nauk, stawia błyskotliwą i odważną tezę: kibicowskie wojny o wpływy, agonistyczny charakter haseł na murach, etos związany z poświęceniem życia dla wyimaginowanej zbiorowości – wszystko to jest przede wszystkim wykwitem polskiej kultury oficjalnej po roku 1989.
Sposób prowadzenia narracji w podręcznikach do historii, patos szkolnych apeli organizowanych z okazji świąt narodowych, oficjalne uroczystości państwowe, sakralizacja cierpienia dokonująca się w przestrzeni miejskiej Warszawy (choćby wykonywane za zgodą władz murale) – te i wiele innych zjawisk Zawadzka traktuje jak impulsy do wszczynania małych/świętych wojen. Pozornie niewinna i usankcjonowana bogoojczyźniana narracja, przeniesiona w skali mikro na grunt polskich blokowisk, inspiruje do poszukiwania obcego, wobec którego można się określić, a także „swoich”, za których warto oddać życie.
Miejskie antagonizmy oraz „obrażanie Żydem” (nie „Żyda” – bo przecież ani „Żyd”, ani „pedał” nie mają tu prawa zaistnieć) stanowią niemalże leitmotiv tej publikacji i dowód na to, że tępy i wulgarny antysemityzm nie należą wyłącznie do tzw. marginesu. Krążą one raczej w krwiobiegu całego społeczeństwa. Odcinający się od nich mieszczanin powinien o tym pamiętać. Szczególnie jeśli jest pracownikiem mediów, które chętnie stygmatyzują cały ruch kibicowski, tworząc sztuczny podział na „normalnych ludzi” i „kiboli”. Nieprzezroczystość fotografowanych przez Wilczyka naściennych inskrypcji dobrze obrazuje ten świetny fragment tekstu Zawadzkiej: „Dziewczyna idzie do szkoły, śmierć żydowskiej kurwie, kobieta niesie ze sklepu chleb i mleko, fanatycy od urodzenia, mężczyzna wyprowadza psa na spacer, Polska dla Polaków, dzieci grają w piłkę na podwórku, Anty Jude, toi toi, swastyka, kwiatki na balkonie, swastyka, firanka w oknie, krzyż celtycki, Lewiatan promocja słodycze, Jebać Żydów Maczetami, xero, jebać Żydów, rajstopy, Śmierć Żydom, zdrowa żywność, jebać cracovie kurwe, krzaki forsycji zimą brązowe”.
Mimo że główna teza „Polski Walczącej”, która – obok zdjęć Wilczyka – stanowi moim zdaniem clue całej publikacji, może się wydawać nieco histeryczna (wyobrażam sobie prawicowo-lewicową debatę na temat tekstu, niechybnie: krew, pot i łzy) i trudno się oprzeć wrażeniu, że autorka nieco przecenia rolę napisów w konsolidowaniu społeczności, to mamy do czynienia z tekstem rzucającym nowe światło na tę – wydawałoby się – trywialną i marginalną kwestię. Szkoda jedynie, że dość zawiłej kwestii kibiców Cracovii – jako jedyni z wymienionych grup używają określenia „Żyd” afirmatywnie, nie odżegnują się jednak od „nieco” kolidujących z tym emblematów – poświęcono tylko jedno zdanie. Może już czas na zbiór szkiców i esejów dotyczących polskiej piłki po 1989 roku, a także związanych z nią zjawisk i kontekstów? Socjolodzy, antropolodzy, artyści, dziennikarze – rzucam temat.