11 grudnia 2013

Pragmatyzm i egzaltacja

Egzaltacja. W naszym pragmatycznym świecie można sobie na nią pozwolić, czytając dzieła klasyków. Dzięki znakomitej serii “wielcy pisarze w nowych przekładach” wydawnictwa Sic! jest na szczęście po co sięgać.

 

Polecałam już opowiadania Bunina, a teraz pochłonęłam “Dziennik schmargendorfski” Rilkego. Schmargendorf to poddzielnica Berlina, okolice Wilmersdorfu. To tutaj Rilke wprowadził się, aby mieszkać blisko swej ukochanej Lou Salome i jej męża. Dziennik pełen jest apostrof i pisany był właśnie z myślą o Lou (od 1898 do 1900 roku), już wówczas znaną pisarką z burzliwą znajomością z Fryderykiem Nietzschem w tle. Rilke kochał się w Lou całe życie – została jego kochanką, potem przyjaciółką, wreszcie opiekunką i korespondentką. W dzienniku tym mało jest Berlina ale dużo Rilkego: lęki, wahania nastroju, relacje ze spotkań z niemieckimi intelektualistami tamtych czasów, wśród których znajdziemy Carla Hauptmanna i Heinricha Vogelera. Poeta relacjonuje spotkania towarzyskie, m.in. w kolonii artystycznej w Worpswede. Poznajemy lektury Rilkego, znajdziemy też dość chłodny opis pierwszego spotkania z rzeźbiarką Klarą Westhoff, jego przyszłą żoną. Forma tego dziennika to kolaż ze szkiców opowiadań i wierszy. “Te kartki są uliczkami do Twoich słów”, pisze Rilke do Lou.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także