Recenzja
Słowa, słowa, słowa… – czyli o książce bez obrazków
Słowa mają niezwykłą moc kreowania światów. Obraz daje nam gotowe wyobrażenie. Oczywiście można się zastanawiać, co myślała dziewczyna z perłą, gdy Jan Vermeer przenosił jej podobiznę na płótno, ale w naszej wyobraźni już zawsze będzie miała niebiesko-żółty turban i błysk w oku.
Pierwsze książki dla dzieci pełne są obrazków, głównie po to by przyciągnąć uwagę małych odbiorców. Jednak nachodzi taki moment, w którym dzieci zaczynają bawić się słowami i literami – jako ich graficznymi znakami. Tworzą absurdalne zestawienia wyrazów, odmieniają je na swój sposób, szukają nowych nazw znanych im czynności i przedmiotów, bawią je różne bezsensowne czy trudne do wymienienia wierszyki. Kilkuletni syn mojej znajomej z zaangażowaniem przepisuje litery z różnych napisów. Nie jest ważne czy pisze „toaleta” czy „kawa rozpuszczalna” – istotna jest dla niego sama czynność pisania, zabawa oglądania powstałego rysunku, radość z odkrycia, co się stanie jeśli „t” napiszemy do góry nogami, a „b” będzie miało brzuszek z drugiej strony. Pisze także ciągi liter, które już zna i prosi by ktoś mu przeczytał wyrazy, które stworzył. Bawi go to tym bardziej, im bardziej owy ciąg jest zawiły i trudny do wymówienia.
Do takich właśnie fascynacji słowami i literami odnosi się bestsellerowa książką amerykańskiego scenarzysty, reżysera i komika B.J. Novaka, czyli „Książka bez obrazków”. W zamierzeniu autora dorosły powinien przeczytać ją dziecku, a wtedy zmuszony będzie udawać małpę z głosem robota, zmienić się w kotleta posypanego cukrem pudrem i mieć za przyjaciela hipopotama o imieniu „Bolipupek”.
Dorośli czytając tę książkę muszą mówić „głupie rzeczy”, a dzieci bardzo lubią kiedy coś jest głupie. To dla nich synonim „czegoś zabawnego”. Generalnie nie popieram robienia głupich rzeczy, ale jeśli chodzi o przekonanie dzieci do czytania, jestem całkowicie za. Czytajmy zatem z dziećmi „Książkę bez obrazków” i bardzo dobrze się przy tym bawmy. Pozwólmy dzieciom tworzyć jej własne wersje. Wykorzystajmy ich naturalne skłonności do zabawy słowami i literami, a tym samym uczmy je, jak niesamowitą przygodą jest czytanie książek.