Recenzja
Wnikliwa biografia Reicha-Ranickiego
Genialny krytyk literacki, twórca i gospodarz najlepszego europejskiego programu o książkach: Marcel Reich-Ranicki. Wielu z nas pamięta jak wymachując książkami w studio krzyczał “bzdura, bzdura!”. Zanim stał się gwiazdą i wpływowym człowiekiem sukcesu jego życie było pasmem dramatów i trudnych decyzji.
Reich-Ranicki mówił o sobie: Jestem pół Polakiem, pół Niemcem i całym Żydem. Kto przeczytał jego świetną autobiografię „Moje życie” ten tym bardziej doceni książkę Gerharda Gnaucka. Ten niemiecki korespondent w sposób obiektywny, skrupulatny i wyważony, bazując na od niedawna dostępnych dokumentacji, pochodzących m.in. z archiwów IPN-u, pisze o zatajanych faktach z życia Ranickiego. Oto w 1942 roku dziewiętnastolatek zostaje pracownikiem Judenratu. W zamierzeniu hitlerowców Judenrat miał „reprezentować” Żydów, co znaczyło – segregować ludność I przyjmować niemieckie rozkazy. Milicję żydowską, nie bez słuszności, obwiniano później o kolaborację w wywózkach. W 1943 roku Ranicki z getta ucieka, ukrywa się u Polaków pod podłogą, a po wojnie rusza na Śląsk, do Katowic, by tam zgłosić się do pracy w UB: „Proszę o przyjęcie mnie do resortu Bezpieczeństwa Publicznego” – w książce widzimy skan podania. Rozdział dotyczący tworzenia radzieckiej siatki szpiegowskiej na Śląsku, a przy okazji aktów antysemityzmu wewnątrz samej ubecji, jest szalenie ciekawy, bo dotąd był to temat nierozpoznany. Wpajano nam przekonanie, że to Niemcy były jedynym źródłem zła, a wszystkich, których walczyli przeciwko nim uznano za lepszych. Niech fakty mówią same za siebie.