27 maja 2015

Zawsze winna jest matka

„Preparator” to książka nudna i wciągającą zarazem, monotonna i przerażająca, jednocześnie zimna i gorąca.

Klimko-Dobrzaniecki opowiada historię mordercy i nekrofila, tworzy studium psychologiczne. Nuda jest zamierzona, przewidziana przez autora, chodzi bowiem o pokazanie zwykłego, przygnębiającego i monotonnego życia chłopaka, który raz tylko wybucha. Powieść skonstruowana jest jako monolog skazanego już przestępcy, opowiadającego o swoim życiu dziennikarzowi. Rytm opowieści narzuca więc to, co preparator sam uznaje za najważniejsze, jego przemyślenia (prymitywne) i emocje (ukryte i nierozpoznane). Poraża zaś rosnące powoli napięcie, opowieść chłopaka samotnego, wychowanego w toksycznej rodzinie, pomiatanego przez matkę, zapomnianego przez ojca. Klimko-Dobrzeniecki tworzy portret bezmyślnego frustrata, odrzuconego, przekonanego o braku jakiejkolwiek wartości człowieka. Zimne w niej jest wszystko – szare życie w bloku, rywalizacja z siostrą, beznadziejna szkoła, opieka kuratora dla niepokornego nastolatka, przygnębiające życie u boku tyjącej i rodzącej na zmianę żony. Gorące – poszczególne zdarzenia, które doprowadzą do finałowego wybuchu. „Preparator” przeraża zaś dlatego, że w nudzie stopniowo pojawiają się sygnały upadku, degeneracji. One wszystkie osobno nie podpowiadają czytelnikowi zakończenia, nie zapowiadają takiego obrotu wypadków.

Klimko-Dobrzaniecki sięga tu po modny od lat 60. gatunek faction, połączenie reportażu i literackiej fikcji. Ramę reportażową wyznaczają informacje, które autor wydobył z akt sądowych procesu łódzkiego preparatora, fikcyjne jednak jest to, jak autor porządkuje te wiadomości, wybierając inne motywacje i przemyślenia bohatera. Cała opowieść stanowi więc wariację autora na powodów morderstwa i psychiki winnego. I ważniejsze od tego, na ile autor trzyma się zdarzeń jest to, jakie tropy wybiera, jak opisuje zbrodnię, jak ustawia swego bohatera. Preparator nie jest tutaj już bowiem skazanym przestępcą, a bohaterem literackim.

Kluczowy jest w tej opowieści wątek domowy – otrzymujemy studium chorej, toksycznej rodziny ze złośliwą matką, obojętnym, zapadającym się w sobie ojcem, egoistyczną siostrą-prymuską. Ojciec jest preparatorem, przygotowuje zmarłych do pogrzebu, zawód ten jednak w domu traktowany jest z pogardą i obrzydzeniem. Syn idzie w ślady ojca i daje tym samym matce kolejny argument do kłótni i nienawiści. Tabu kulturowe związane z zakazem dotykania zmarłych nakłada się tu w tekście na odtrącenie przez rodzinę.

Nie ma u Klimko-Dobrzanieckiego miejsca na fabułę rodem z amerykańskiego thrillera. W zbrodni preparatora brakuje wyrachowania – pierwszy raz wykształca się reakcja zwrotna i chłopak, który przez całe życie przyjmował ciosy innych, sam uderza. Nie należy więc szukać tutaj studium demonicznej zbrodni, obrazów specjalnego okrucieństwa. Klimko-Dobrzaniecki budzi lęk czytelnika, udowadniając, że zbrodniarzem może stać się człowiek, który nie ma w sobie żadnego skrzywienia, nie urodził się predestynowany do zbrodni, a raczej został do niej wychowany. Warto też podkreślić, że autor w żaden sposób nie broni swego bohatera. Tragiczna sytuacja rodzinna, szarość życia za komuny stanowią raczej tło. Klimko- Dobrzaniecki potrafi wyjaśnić i jednocześnie nie rozpuszczać winy swego bohatera, nie szukać poza nim uzasadnienia.

„Preparatorem” nowe wydawnictwo – Od Deski Do Deski – otwiera swoją działalność. W ubiegłym roku pierwsze książki wydało inne wydawnictwo zajmujące się literaturą non-fiction – Dowody na Istnienie. Warto przyglądać się im obu, bo to bardzo ciekawe projekty, autorskie, mocne i świetne literacko, choć deklarują, że interesuje je wyłącznie fakt.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także