Recenzja
Ostatnie tango w Paryżu
Czwarta część cyklu Sándora Máraiego to wyprawa do międzywojennego Paryża. Jednak nie jest to Paryż, o którym wszyscy marzą i w którym bujnie rozkwita sztuka; to raczej miasto czekające na burzę.
W jednym ze szkiców zebranych w tomie „W podróży” Sándor Márai wspominał swój kilkuletni pobyt w Paryżu. Było to tuż po zakończeniu I wojny światowej (nazywanej jeszcze wtedy „wielką”), w latach 20. XX wieku, okresie świetności stolicy Francji, kiedy ze wszystkich zakątków świata zjeżdżali się artyści, biznesmeni, koronowane głowy i zwykli włóczędzy – każdy, kto szukał swojej szansy. „W Paryżu radość życia skwierczała jak fajerwerki”, pisał Márai, dając upust nostalgii za niepowtarzalnym klimatem Paryża tamtych czasów, kiedy był on centrum świata, miastem, w którym trzeba było być.
Ten kolorowy świat Paryża, pełen twórczego fermentu i intelektualnego blichtru przybliża nam Márai w powieści „Znieważeni”, włączonej do cyklu „Dzieło Garrenów”, który przez samego pisarza uznawany był za jego największe literackie osiągnięcie. W przeciwieństwie jednak do jego wspomnień, rzeczywistości powieściowej nie cechuje już taka beztroska i kult młodego, wolnego ducha. Akcja książki rozgrywa się bowiem w latach 30., kiedy to na delikatnej skorupce powojennego ładu można było dostrzec już pierwsze pęknięcia. Na razie jeszcze nieznaczne i widoczne tylko dla wybranych – obdarzonych przenikliwym wzrokiem pisarzy i intelektualistów.
Jednym z nich jest Peter Garren, narrator-bohater opowieści; cudzoziemiec w Paryżu, obdarzający to miasto czułymi uczuciami, zaprzyjaźniony z nim i obcy mu zarazem. Pozycja połowicznego outsidera pozwala mu na bywanie wśród paryskiej socjety, połączone z wnikliwą obserwacją panujących nastrojów. Garren wierzy w kulturę wysoką i jej zdolność do łagodzenia konfliktów. Podobnie jak piewca humanizmu Settembrini z „Czarodziejskiej góry” Tomasza Manna, tak i Peter Garren spotyka na swojej drodze opozycję w postaci radykała Naphty, i to w kilku osobach, zwłaszcza zaś tego-którego-nazwiska-nie-można-wymieniać.
Márai zadbał o realistyczną oprawę powieści, umieszczając wśród bohaterów postaci autentyczne, jednocześnie trudno nie mieć wrażenia, że akcja powieści jest „zgęszczona” (nie trwa dłużej niż 24 godziny), jakby kierował się typową dla klasycznego dramatu zasadą jedności czasu. Swoisty „dramatyzm” powieści wyczuwalny jest także na innym poziomie, który pisarz zarysował mistrzowsko: w atmosferze niepokoju i schyłkowości, ciszy zwiastującej nadejście burzy. W tym kontekście paryska swoboda może jawić się jako faza przejściowa, tuż przed kolejną zmianą, jako moment, w którym panuje przyzwolenie na zabawę i niepohamowaną ekspresję, choć to ostatnie tango w Paryżu.