Recenzja
Nacieszmy się światem
Według badań opinii społecznej Polacy najbardziej spośród innych narodów lubią Czechów. Czy sympatię i dobre nastawienie do naszych południowych sąsiadów wysysamy z mlekiem matki? Czy polskie dzieci pokochają czeską literaturę, tak jak ich rodzice uwielbiają tamtejsze piwo i humor?
„Ucieszki Cieszka” autorstwa znanego reżysera filmowego Zdenka Svĕráka to zbiór opowiadań o najzabawniejszym i najpogodniejszym chłopcu na świecie. Świat Cieszka pełen jest małych przygód, niedużych nieszczęść i zawsze dobrych zakończeń. To krótkie opowieści z wartką akcją. Wszystko jest w nich akurat na miarę wyobrażeń małego dziecka: niewielki domek z gospodarstwem poza granicami dużego miasta, kilku bohaterów z najbliższego otoczenia o charakterystycznych rysach. Mama otacza opieką każdego, kto znajdzie się w jej domu, tata ogrodnik zajmuje się pracą, Hugo to łobuz – czarny charakter, który boi się dyrektora szkoły, a Katarzynka jest urocza, choć czasem bezradna. Mimo małej liczby bohaterów pokazano w opowieściach wiele ciepłych i pożądanych uczuć: miłość rodzicielską, przyjaźń między Cieszkiem i Katarzynką, a także chłopcem i jego ukochanym psem.
Krótkie rozdziały idealnie nadają się do wieczornego czytania. Uspokajają, wprowadzają w dobry, relaksujący nastrój. Opowieści zaczynają się rano, kiedy syn ogrodnika wskakuje w swoje kalosze i wyrusza do ogrodu, a kończą słowami: „to żeśmy się dziś światem nacieszyli”, gdy główny bohater zasypia. Cieszko nie jest perfekcjonistą, który wszystko musi wykonać idealnie. Ważne, że każdą sytuację stara się odbierać pozytywnie. Postawa chłopca uczy, że nawet jeśli coś nie wyszło, może być początkiem radości.
Za największą wartość książeczki trzeba jednak uznać to, co nie wiąże się tak bardzo z czeskim oryginałem. Odkryciem „Ucieszek Cieszka” jest ich słownictwo! A ono zależy przecież od tłumacza (znakomicie spisała się Dorota Dobrew). Ogromną radość w czytaniu sprawiają takie sformułowania jak: „łobuz, kłamczuch i zawistnik”, „ktoś połaszczył się”, „ty to nazywasz huśtaniem, chłoptasiu?” czy „udobruchany”. Dla takich smaczków językowych warto sięgnąć po książkę z krainy rohlika. Bez nich byłaby to kolejna ciekawa publikacja, dobra do poczytania przed snem, by z optymizmem pomyśleć nawet o nieszczęściach. Natomiast dzięki nim jest po prostu wyjątkowa!