8 maja 2014

Złudzenie optyczne

„Patrzę, więc jestem” zdaje się mówić Agnieszka Wolny-Hamkało ustami bohaterki swej debiutanckiej powieści. „Zaćmienie” to wciągająca opowieść o konsekwencjach nazbyt uważnego przyglądania się światu, apokaliptycznych lękach w obliczu astronomicznego zjawiska i awanturniczej eskapadzie w pogoni za… dobrym materiałem na książkę.

 

Bohaterka, której oczami poznajemy świat, to Ewa, pierwsza kobieta nowych czasów. Kiedyś policjantka, po odejściu ze służby pracuje w wydawnictwie, którego właścicielami są tajemniczy bracia Casado. Ewa jest poszukiwaczką, jej zadaniem jest tropienie niezwykłych historii, które później bracia C., piórem swoich autorów, zamieniają na bestsellery. I tak podążamy jej śladem przez cztery polskie miasta i trochę natury, trafiając na trop bursztynowego bractwa i odkrywając liryczny talent znanego z filmów mięśniaka. A wszystko to w tempie pociągu ekspresowego, ulubionego środka transportu głównej bohaterki.

 

„Zaćmienie” nie jest jednak li tylko zwariowaną powieścią drogi ani gabinetem osobliwości, które można spotkać w bocznych uliczkach miasta. Wolny-Hamkało tworzy postać złożoną o bardzo zdecydowanym charakterze. O Ewie da się powiedzieć, że żyje jakby w wiecznej teraźniejszości, jej życie nie jest częścią żadnego większego planu. Gdzieś na horyzoncie majaczy przeszłość – miłość „bez asekuracji” zakończona przez ślepe zauroczenie kochanka ikoną Marii Magdaleny – ale Ewa nawet tego już nie żałuje. Ze spanielką o wdzięcznym imieniu She u boku prezentuje łagodne oblicze samowystarczalnego feminizmu, obywa się bez wielkich oczekiwań i dramatów. Nie planuje przyszłości, bo przyszłość nic przed nią nie otwiera.

 

Z powodu wykonywanego „zawodu” i wrodzonych cech charakteru Ewa jest świetnym obserwatorem. Niedalekie od prawdy będzie stwierdzenie, że patrzenie, a wręcz intensywne wpatrywanie się, jest sposobem jej istnienia. Spojrzenie Ewy jest jednak spojrzeniem „zza szyby”, wglądem zimnego obserwatora, który patrzy i wyciąga wnioski, nie zaś angażuje się i przejawia empatię. Ludzi spotkanych na swojej drodze bohaterka traktuje przedmiotowo, interesuje ją tylko opowieść, którą można z nich wyssać. Nie chodzi tu nawet o prestiż i sławę „literackiego odkrywcy”, ale o dobre wykonanie swojego zadania, spokojny sen i ten moment, kiedy można odpocząć „…od tego bacznego przyglądania się światu. Od tego patrzenia z bliska, tego męczącego zoomu, który ją wykańczał”.

 

Powieść Wolny-Hamkało czyta się jednym tchem, głównie za sprawą soczystego języka i wartkiego tempa. Świat, ogarnięty irracjonalnym, apokaliptycznym lękiem w obliczu tytułowego „zaćmienia” ciekawie skontrastowany jest z malowniczą eskapadą głównej bohaterki, zabarwionej lekką nutka melancholii jak każdy spacer po przeszklonym, miejskim pasażu.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także