24 listopada 2014

Teraz

Ciągle za mało przyglądamy się temu, co mamy pod nosem. Wolimy patrzeć dalej. W ten sposób tracimy coś bardzo ważnego.

header - poniedzialek ze springerem

Mokry chodnik z równo ułożonych płyt, dalej kilka łysych topoli, brudny trawnik i mgła. Nic więcej. Podpis: Aleja Jana Pawła II w dzielnicy Nowa Huta. Albo ta skorupa czerwonego Malucha wyniesiona jak trofeum na maszt, nieco ponad płot – tak, żeby wszyscy widzieli. Obok dwa domy kryte falistą blachą, a wszystko skąpane w sztucznym, elektrycznym świetle. Podpis: Małopolska #1. I dalej rozmazany krajobraz złapany z okien pociągu. Widać tylko kolorowe smugi i brud na szybie – nic więcej. Do tego trochę portretów, takich klasycznych i takich niezupełnie. Puste wnętrza i niepełne krajobrazy. Czarno-biało, kolorowo, analogowo, cyfrowo – jak popadnie. Chaos i mętlik, ale coś z tego wynika. No i plejada nazwisk – wystarczy wymienić tylko kilka: Kuba Dąbrowski, Andrzej Georgiew, Wojciech Nowicki, Wojciech Prażmowski, Konrad Pustoła.

ok_malopolW 2007 roku w Krakowie nakładem fundacji Imago Mundi ukazał się album „Małopolska. To niczego nie wyjaśnia”. Podobno powstał, bo jego autorzy i pomysłodawcy nie mogli już patrzeć na kolejne książki o Krakowie i Małopolsce z Wawelem o zachodzie słońca na okładkach. Wymyślili więc swoją i postanowili ją zrealizować. Lubię tę książkę także dlatego, że ma już swoje lata i mogę w niej obserwować to, co później poszczególni autorzy rozwinęli w swoich projektach. Jest więc tu klasyczny Kuba Dąbrowski wędrujący ze swoim analogowym Mju II ulicami Krakowa. Są też urywki „Rzeczy” Andrzeja Kramarza, są zaczątki „Widoków władzy” Konrada Pustoły czy „Domu”, który Weronika Łodzińska – Duda realizowała wraz z Kramarzem. Z tego wszystkiego powstała unikalna i niezwykle cenna opowieść o tym kawałku ziemi. Opowieść, która, i to chyba najważniejsze, nie karmi się stereotypami i myślowymi kalkami. Można się z niej dowiedzieć czegoś nowego, można popuścić wodzy fantazji, dać się fotografom uwieść i porwać. Mimo chaosu i fragmentaryczności wynikających z faktu, że autorów jest tutaj aż czternastu, a odbiorca jeden.

Oglądam tę książkę co jakiś czas i ciągle się łapię na myśli, że mało u nas takich publikacji. Skupionych na lokalności, mało spektakularnych, ale ważnych i bezcennych. Skoncentrowanych na momencie zmiany, w jakim wszyscy tkwimy. Odkąd podróżowanie stało się takie łatwe i tanie, mało kto chce jeździć do Limanowej, skoro można do Pekinu, Nowego Jorku czy Buenos Aires. Coś nam w ten sposób ucieka.

Dlatego z taką radością odkrywam, że jeszcze komuś się chce. Jakiś czas temu pisałem o wydanej przez wydawnictwo Muzeum Historii Fotografii książce „Galicja /// Opowiadać dalej?” . Teraz przychodzi czas na rodzinne strony. Ruszył bowiem projekt „Wielkopolska / Teraz”. Bierze w nim udział czterech utytułowanych wielkopolskich fotografów – opiewany już na łamach Xięgarni Mariusz Forecki, ale też Adrian Wykrota, Andrzej Dobosz i Michał Adamski. Wszyscy obracają się w stylistyce klasycznego fotoreportażu, mają niebywałą wrażliwość i żelazną konsekwencję. Co jednak najważniejsze – chce im się. Widzą tematy w miejscach, do których pies z kulawą nogą już nie zagląda. Fotografują wiejskiego weterynarza, klub sportowy w Nowym Tomyślu, teatr więźniów i zakład naprawy telewizorów. Zafascynowani lokalnością widzą w niej szansę do opowiedzenia historii uniwersalnych. Jednocześnie jednak dokumentują, bo mają świadomość, że już nikt inny za nich tego nie zrobi. Można by powiedzieć: współczesna Wielkopolska – co za nudny temat? Być może, ale dziś wszyscy robią zdjęcia, mało kto zaś dokumentuje. Bez takich projektów obudzilibyśmy się za kilkanaście lat i nie wiedzieli jak to było, gdy wszystko się tak szybko zmieniało. W naszych telefonach będą bowiem tylko zdjęcia psów, kotów i co bardziej spektakularnych posiłków.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także