Artykuł
Jak stworzyć bestseller?
„Kiedy spotykają się bankierzy, rozmawia się o sztuce. Kiedy spotykają się artyści, rozmawia się o pieniądzach” – powiedział Oscar Wilde. Wprawdzie i bankierzy dyskutują już tylko o mamonie, ale jeśli chodzi o pisarzy – słowa autora „Portretu Doriana Greya” są aktualne jak nigdy. A ponieważ żyjemy w czasach ogólnej nadprodukcji i tłok na literackim Parnasie jest potworny, artystowski duch musi iść często na ugodę z rynkiem. Jeśli się jednak sprzedawać, trzeba to robić odpowiednio. Oto kilka porad dla tych, którym marzy się napisanie bestsellera.
Kod bohaterki
Czytelnictwo opiera się na kobietach, bez płci pięknej literatura piękna już dawno skończyłaby jako niegroźne hobby ludzi oderwanych od rzeczywistości. A ponieważ czytelnik – będący najczęściej czytelniczką – lubi utożsamić się z bohaterem książki, lubi poczuć bliskość i więź płciową z protagonistami opowieści, autor potencjalnego bestsellera powinien wziąć emocjonalne potrzeby odbiorcy pod uwagę.
Dlatego głównym bohaterem planowanej powieści czynimy kobietę, u boku której w dogodnej chwili pojawi się czarujący nieznajomy. Nasza bohaterka powinna być oczywiście młoda i raczej ładna, choć bez przesady – żadna z niej modelka, może nawet toczyć heroiczne boje z wagą i słabością do słodyczy. Dobrze, gdyby dziewczyna pochodziła z prowincji – w ten sposób dajemy jej szansę wykazania się siłą woli i niezłomnością charakteru, za pomocą których podbije tak zwany wielki świat, robiąc niespodziewaną, acz zasłużoną karierę w agencji public relations tudzież w mediach. W wersji alternatywnej i bardziej światowej nasza bohaterka może być po prostu wybitnie zdolnym naukowcem, który zrobił habilitację w wieku dwudziestu pięciu lat i specjalizuje się w odczytywaniu znaków runicznych, pisma linearnego B czy egipskich hieroglifów. Obowiązkowo mącimy jednak ten sielankowy obrazek jakąś życiową traumą, najlepiej stratą kogoś bliskiego w zagadkowych i mrocznych okolicznościach.
Oczywiście nic lepiej nie robi na ciężkie przeżycia z dzieciństwa niż długie i szczere rozmowy z ukochanym. Stąd też naszej bohaterce powinien sekundować właściwy mężczyzna – owiany aurą tajemnicy, hipnotycznie przystojny i stosownie wypielęgnowany. To połączenie Romea z drapieżnikiem – zdecydowany, acz wrażliwy, pewny siebie, lecz skrywający jednocześnie wewnętrzną wrażliwość, typ tyleż bezwzględny dla wrogów, co bezwarunkowo oddany swej wybrance. Nie będzie źle, jeśli wskutek niedawno zakończonego związku z jakąś megierą początkowo będzie zachowywał dużą rezerwę wobec kobiet i podkreślał swoją niechęć do uczuciowego zaangażowania. Z zawodu musi być rzecz jasna menedżerem lub szefem ważnego projektu medialnego, w najgorszym razie również naukowcem. Jego życie prywatne powinno jednak skrywać jakąś straszną tajemnicę, która wychodzi na jaw w chwili, gdy nasza bohaterka odkrywa prawdziwą tożsamość jej wybranka – jej jedyny może na przykład okazać się wampirem, względnie wilkołakiem, zbyt jednak delikatnym, by żywić się ludzką krwią.
Atrakcje podstawowe
Po odkryciu tej strasznej prawdy (lub zanim to nastąpi) nasza bohaterka powinna zostać wciągnięta w wir nadspodziewanych atrakcji, wśród których prym wieść będą pościgi samochodowe, wybuchy, walki wręcz i z użyciem automatycznej broni palnej, a nade wszystko seria coraz bardziej makabrycznych morderstw. Jeden trup, nawet pokrojony na drobniutkie plasterki, nie jest bowiem w stanie zaspokoić potrzeb czytelnika wychowanego na „Rambo”, „Szeregowcu Ryanie” i „Sin City”. Dlatego dokładamy starań, aby przynajmniej raz na jakiś czas na kartach naszej książki pojawiło się nowe truchełko. Nie będzie od rzeczy, jeśli kolejni denaci będą charakteryzować się postępującą niekompletnością i rozczłonkowaniem, najlepiej też, by ich pokiereszowane ciała nosiły jakieś tajemnicze znamiona czy znaki pozostawione przez mordercę.
W ten sposób dajemy naszym bohaterom okazję wykazania się sprytem, wiedzą, oczytaniem i umiejętnością dedukcji, które to cechy naprowadzą ich na trop tajemniczego sprzysiężenia. Powinno ono swymi korzenio-mackami sięgać daleko w przeszłość i być w mniej lub bardziej oczywisty sposób powiązane z Kościołem katolickim albo jakąś mroczną organizacją przykościelną. Do tego celu świetnie nadaje się Opus Dei, ale niewiele gorsi wydają się różokrzyżowcy, w wersji patriotycznej możemy sięgnąć po do cna zdegenerowanych spadkobierców Zakonu Krzyżackiego.
Roma, mon amour
Trudno wyobrazić sobie poważny spisek na jakiejś zabitej dechami prowincji, dlatego podstawową areną działania naszych bohaterów (i oczywiście złoczyńców, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z mroczną sektą, czy bandą krwiożerczych wampirów) zostanie metropolia. Duże miasto, najlepiej takie, które dodatkowo posiada katakumby, to absolutna konieczność. Idealnie nadaje się do tego Paryż, niezgorzej wypada także Rzym, ale nie gardzimy również Nowym Jorkiem, Londynem lub – jeśli chcemy epatować nutką dalekowschodniej egzotyki – Pekinem czy Hongkongiem. W wersji narodowej, pozbawionej wprawdzie katakumb, za to pełnej dynamicznej i nie do końca okiełznanej nowoczesności, stawiamy na Warszawę – to w jednym z jej biurowców, w którego oknach odbija się błękitne niebo, poznają się nasi bohaterowie, w innym zaś, tonącym w niskim chmurach, knują nasze czarne charaktery. Windy, klatki schodowe, tarasy to scenografia bardzo sprzyjająca zdynamizowaniu akcji, zarówno jeśli chodzi o sceny batalistyczne, jak i miłosne.
Pięćdziesiąt oblicz seksu
Tych ostatnich bowiem w naszym bestsellerze zabraknąć rzecz jasna nie może. Perypetie uczuciowe, wahania, a nawet jakieś osoby postronne (na przykład demoniczna sekretarka nasłana przez wrogów) mogą chwilowo zaburzać relacje naszych bohaterów, tym niemniej magnetyzm serc w końcu musi pokonać wszelkie przeszkody i wątpliwości. Nie dajemy jednak naszym bohaterom z miejsca ponieść się chuci, nie tylko dlatego, że zajęci są rozwiązywaniem zagadek mordów, pogoniami lub ucieczkami; zanim nasza parka połączy się w komunii ciał i umysłów, powinna przez jakiś czas prowadzić wyrafinowaną wojnę podjazdową na spojrzenia, feromony i dramatyczne gesty.
Ważne jednak, byśmy po tych grach wstępnych odrzucili fałszywą, godną naszych babć wstydliwość i dali się ponieść wyobraźni. Kiedy już powłóczyste spojrzenia przejdą w konkret, na miejscu jest wykorzystanie odpowiednich akcesoriów: przepastnych łoży, satynowych pościeli, świec, wanien z jacuzzi, a do tego przepasek na oczy (koniecznie jedwabnych!), kajdanek, pejczy, olejków do masażu itp. Nie zapominamy też o płynach nawilżających, nie chcemy przecież, by naszym bohaterom coś się poobcierało.
Kasa, misiu, kasa
Wiadomo jednak, że uczuciom trudno kwitnąć w trudnych warunkach ekonomicznych. Jeśli więc nasi bohaterowie mają oddawać się wyrafinowanym erotycznym igraszkom, przeżywać miłosne uniesienia, dawać się porywać cielesnym spazmom, to oczywiście nie powinni robić tego w jakiejś norze albo niewydarzonym M-3 na blokowisku z wielkiej płyty. Dopuszczalne są przestronne, przeszklone i pozbawione ścian apartamenty w reprezentacyjnych wieżowcach, choć znacznie lepsze wrażenie zrobi ustronna willa, pod którą stoi Aston Martin, Chrysler czy inny Porsche. Luksusowy pojazd, a jeszcze lepiej kilka, wydaje się nieodzowny – nasi pachnący Calvinem Kleinem lub (jeśli naprawdę chcemy, by naszej powieści towarzyszył zapach luksusu) Imperial Majesty bohaterowie muszą przecież jakoś się przemieszczać między wystawnymi restauracjami, nie mówiąc już o tym, że tropienie złoczyńców w dziesięcioletnim oplu astrze byłoby po prostu niepoważne.
Lato w Toskanii
Każdego człowieka nachodzą jednak czasem chwile znużenia, zwłaszcza po dobrze wykonanej robocie. Kiedy więc nasze papużki nierozłączki przenikną złowrogie zamiary swych psychopatycznych przeciwników i uwolnią świat od złoczyńców, a do tego poznają swe najintymniejsze sekrety oraz zakamarki i zapragną w końcu zakosztować nieco spokojniejszego żywota, z dala od zgiełku zepsutej cywilizacji i wyścigu szczurów, a być może również w otoczeniu dziatek, należy im się chwila wytchnienia. Dlatego nie żałujmy go ani im, ani czytelnikowi, najlepiej w jakichś malowniczych sceneriach pagórków Toskanii lub romantycznej Wenecji. W wersji bardziej patriotycznej może to być także mała chatka nad brzegiem mazurskiego jeziora, z przystanią, z której można obserwować zachód słońca. To tam umieszczamy na zasłużonych wywczasach naszych bohaterów, by już bez przeszkód mogli pielęgnować swe uczucia i oddawać się samopoznaniu.
Życiowa mądrość i prostota
Wystarczy zajrzeć do badań czytelnictwa, by wiedzieć, że śmiertelnie przerażonych słowem pisanym przybywa, nie ma więc sensu straszyć potencjalnego czytelnika zdaniem współrzędnie złożonym. Piszemy prosto, krótko i jasno, wystrzegamy się ozdobników, metafor lub dwuznaczności, unikamy opisów (chyba że dotyczą wyglądu i zastosowania broni palnej albo Cadillaca z limitowanej serii, który rozbijają nasi bohaterowie; dopuszczalne są też wypisy z przewodnika po Rzymie), stosujemy za to jak najwięcej dialogów (przy czym powinny naśladować rozmowy, które prowadzimy w tak zwanym realnym życiu, czyli być śmiertelnie nudne i powierzchowne). Jeśli już odczuwamy nieprzepartą potrzebę głębi, ograniczajmy się do konstatacji natury ogólnej w rodzaju: „Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości” lub: „Skoro nie można się cofnąć, trzeba znaleźć najlepszy sposób, by pójść naprzód”. A przede wszystkim, pamiętając o losach pani Rowling, nigdy nie przestajemy wierzyć w siebie i swój talent. „W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca”.